Żona pacjenta nazwała SOR Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie "piekłem" i oskarża placówkę o nieodpowiednią opiekę nad jej mężem. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" pani Danuta opowiada, że jej 84-letni małżonek trafił do szpitala pod koniec minionego roku ze względu na mdłości i zawroty głowy. Senior był wówczas przytomny. W początkowych godzinach bliscy nie mogli uzyskać informacji o stanie zdrowia pacjenta. Na drugi dzień pani Danuta i jej córka odwiedziły pana Wiesława w szpitalu. Jego stan mocno zaniepokoił kobiety.
- To, co tam zobaczyłam, to był prawdziwy horror. Mąż leżał na wznak rozebrany na łóżku, w samym pampersie, nogi miał podrapane do krwi, jakby ktoś z nim walczył. Usta brązowo-żółte i całe spierzchnięte. Wiem, że mąż zwymiotował w szpitalu, bo jego ubranie, które mi wydano, było brudne, a mimo to przez cały ten czas nikt nie podał mu nic do picia, nie podłączono nawet kroplówki. Kontakt z nim był utrudniony. Zdołał jedynie wyszeptać, że chce mu się pić. A jeszcze wieczorem z nim rozmawiałam i był w dobrym stanie - powiedziała "GW" pani Danuta.
Żona pacjenta stwierdziła też, że osoba ze szpitalnego personelu wlała leżącemu seniorowi wodę do ust, a po dziesięciu minutach pan Wiesław zaczął się dusić. Tymczasem w dokumentacji medycznej wpisano, że to członkowie rodziny poili 84-latka, czemu oni stanowczo zaprzeczają.
- Kiedy próbowałam interweniować w sprawie mojego męża, od jednego z lekarzy usłyszałam, że oni na SOR ratują 30-latków z zawałami. To znaczy, że ci starsi mają być odstawieni w kąt, żeby umarli? - dodaje pani Danuta.
Szpital zaprzecza, by pacjenci w podeszłym wieku byli traktowani w inny sposób niż młodsi chorzy. Placówka wyjaśnia też, że końcówka roku była dla niej wyjątkowo trudna ze względu na natłok pacjentów. W trakcie tylko jednej doby na SOR przyjęto tam około 150 chorych.
Ostatecznie pan Wiesław trafił na oddział geriatrii. Znajduje się w stanie krytycznym, bliscy nie mają jednak wątpliwości, że na geriatrii 84-latek otrzymał właściwą pomoc medyczną.
- Teraz, na oddziale geriatrycznym, tata ma w końcu profesjonalną opiekę. Lekarze robią, co ich w mocy, by z tego wyszedł. Rokowania nie są najlepsze, ale przynajmniej jesteśmy na bieżąco informowani o stanie zdrowia taty - powiedziała "GW" córka pana Wiesława.
Zastrzeżenia rodziny 84-latka dotyczą jednak pracy szpitalnego oddziału ratunkowego. W tej sprawie chcą oni zawiadomić prokuraturę.