Trzeba mieć naprawdę gruby portfel, by zjeść na tegorocznym Bożonarodzeniowym Jarmarku na Rynku w Krakowie. Ceny poszybowały do nieba: za mały kubek grzańca 200 ml trzeba zapłacić 10 złotych, a pajda ze smalcem lub zwykłym masłem kosztuje aż 15 złotych! Potwornie drogie są dodatki do niej. Kiszony ogórek lub cebula kosztują 7 złotych, a kilka plasterków kiełbasy lub mięso na kanapkę aż 9 zł.
– To nie są normalne ceny, kogo na to stać? Ja mam pieniądze, ale tu raczej siedzą sami obcokrajowcy – mówi pani Maria, dodając, że ona przyjechała z zagranicy. Za obiad zapłaciła aż 70 złotych i to bez napojów. – Golonka 36 złotych, bigos 20 złotych, ziemniaki 12 złotych, a chrzan 2 złote. Proszę spojrzeć, ta porcja jest przecież mała, a cena jak za jedzenie w drogiej restauracji – mówi nam turystka.
Kwaśnica lub zupa gulaszowa kosztują 25 złotych za porcję, zaś żurek i grzybowa 20 złotych. Za pomidorową, czosnkową lub jarzynową trzeba zapłacić 15 złotych. – To pewnie efekt inflacji, ale także tego, że sprzedawcy chcą zarobić. Nas nie stać, idziemy dalej – skomentował pan Paweł.