Przecieki na maturze pojawiają się tuż przed egzaminem
Przed każdym egzaminem maturalnym w mediach społecznościowych można znaleźć mnóstwo wpisów dotyczących przecieków. Jedni ich szukają, inni oferują "pomoc". Jednak zdecydowana większość przecieków maturalnych to zwykłe oszustwo. - Bardzo dużo informacji o przeciekach, które pojawiają się w mediach społecznościowych, to fake newsy. Są one nakierowane na to, aby żerować na strachu i niefrasobliwości niektórych maturzystów - mówi nam dr Marcin Smolik, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej (CKE). - Są osoby które za obietnicą jakiejś opłaty oferują wysłanie arkuszy. Przestrzegamy przed tym maturzystów. We wszystkich przypadkach, które do tej pory miały miejsce, przecieki się nie sprawdziły - dodaje. Przecieki pojawiają się w formie zdjęć z arkuszy bądź w formie linków. Te pierwsze mogą pochodzić z przykładowych arkuszy sprzed wielu lat i nie muszą być prawdziwe. Te drugie mogą być bardzo niebezpieczne, bowiem nie wiadomo, jaką tak naprawdę treść zawiera link.
Czytaj także: Zmiany na maturze na niespotykaną skalę! Czarnek zapowiada pracę w grupach na egzaminie
Osoby, które oferują podzielenie się "tajemną wiedzą" na temat przecieków, szukają słabszych ogniw wśród zdających. - Przykre są sytuacje, kiedy ktoś obiecuje wysłanie maturzystom arkusza w zamian za półnagie zdjęcie z durszlakiem na głowie. Takie sytuacje też się zdarzały. To haniebne. Uczulamy maturzystów, że to nieprawda i by nie dali się nabierać - mówi dyrektor CKE.
Kto jest źródłem maturalnych przecieków?
CKE informowało o przeciekach prokuraturę. Śledczy nadal szukają osób odpowiedzialnych za umieszczenie zdjęć arkuszy w internecie. Do tej pory nie udało się dotrzeć do źródła. Dyrektor CKE ma swoje podejrzenia w tej sprawie. - W tym roku i w roku ubiegłym wystąpiły sytuacje, w których już w dniu egzaminu po dostarczeniu paczek z arkuszami dla szkół wybrane zadania z arkuszy pojawiały się w mediach społecznościowych. To bardzo niedobra sytuacja, która wskazuje na to, że jest gdzieś dyrektor szkoły, który otwiera arkusze, zrywa banderole i udostępnia zadania zdającym w mediach społecznościowych. Nas ta sytuacja bardzo niepokoi - przyznaje dr Smolik. Dodaje, że jego "przypuszczenia graniczą z pewnością", bowiem to właśnie dyrektorzy szkół w dniu egzaminu maturalnego odbierają arkusze między godziną 5.00 a 7.30 rano. - Nie mamy możliwości postawienia Cerbera, który pilnowałby tego, co się w szkole dzieje - przyznaje dyrektor CKE z rozbrajającą szczerością.
Zobacz również: Kiedy matura próbna 2023? Zostało niewiele czasu, a przed maturzystami duże zmiany! To będzie na maturze 2023 [ARKUSZE CKE]
CKE chce zapobiec przeciekom na maturze 2023. Będą nowe rozwiązania
Centralna Komisja Egzaminacyjna będzie wkrótce testowała dwa nowe rozwiązania, które mają zminimalizować ryzyko pojawienia się przecieków maturalnych w 2023 roku. - Na razie nie będę o nich mówił, ponieważ musimy je przetestować. A potem się nimi pochwalimy, jeśli będą one działać - mówi dr Smolik. Podczas sierpniowej matury poprawkowej w paczkach z arkuszami pojawiły się specjalne nadajniki. Zdaniem CKE to rozwiązanie dobrze się sprawdziło, ponieważ nie pojawiały się żadne informacje o nowych przeciekach. Wkrótce ma dojść do rozmów z dyrektorami Okręgowych Komisji Egzaminacyjnych, aby wprowadzić ten pomysł na szerszą skalę.
Zobacz koniecznie: Co będzie na maturze? CKE opublikowała arkusze i odpowiedzi z matematyki, polskiego, angielskiego i innych przedmiotów
Żadna jednak technologia nie sprawi, że przecieki maturalne przestaną się pojawiać. - Niestety, najsłabszym ogniwem jest człowiek. Niezależnie od tego, jakie elektroniczne zabezpieczenia wymyślimy, to i tak każde z nich da się obejść. Musimy wymyślić, w jaki sposób przy obejściu zabezpieczenia, można zlokalizować osobę odpowiedzialną za jego złamanie - dodaje dyrektor CKE.