Choć pod filmem, który Jerzy Fedorowicz zamieścił na Facebooku, pojawiają się sugestie, że senator nagrał nie dziki, a świnie wietnamskie z pobliskiej hodowli, nie da się zaprzeczyć, że problem dzików w Krakowie jest coraz poważniejszy.
Sprawa jest dobrze znana urzędowi miasta. - Faktycznie obserwujemy od kilku lat wzrost populacji dzików - mówi Jan Machowski z krakowskiego magistratu.- Ja przypomnę, że na zlecenie miasta działa takie całodobowe pogotowie do dzikich zwierząt. Ten podmiot ma uprawnienia, żeby zająć się dzikami. Może próbować je łapać, może próbować uśpić i wywieźć poza miasto, w sytuacjach bardziej drastycznych może je odstrzelić. Natomiast regularny odstrzał prowadzą koła łowieckie - mówi Machowski.
Jeśli spotkamy na swojej drodze dzika, powinniśmy powiadomić staż miejską lub policję. To funkcjonariusze przekażą tę informację całodobowemu pogotowiu ds. zwierząt łownych.
Polecany artykuł:
Dzików nie należy drażnić ani płoszyć. Nie można ich również karmić. - Jeżeli państwo wychodzicie na spacer z psami, to trzymajcie je na smyczy - radzi Marek Wajdzik, rzecznik prasowy Polskiego Związku Łowieckiego w Krakowie. - Pies jest takim zwierzęciem, które na widok innego uciekającego zwierzęcia, goni je. Niestety jeżeli trafi na większego dzika, któremu się postawi, albo będzie to locha, czyli mama z młodymi, ona reaguje od razu. Atakuje tego psa, pies ląduje pod naszymi nogami i to kończy się atakiem na człowieka - ostrzega Wajdzik.
Czytaj też: Po Krakowie grasują dziki! Jest ich coraz więcej
Posłuchaj materiału Marcina Kozielskiego, reportera Radia ESKA: