Filip zginął przez przypadek. To była bezsensowana i niczym niezawiniona śmierć. 10–latek poszedł do starszego o trzy lata kolegi oglądać filmy. Miał zostać na noc.
– Wiktor i Filip przyjaźnili się, często po lekcjach się odwiedzali – opowiada nam pan Adam, opiekun orlika, na którym 10–latek trenował piłkę nożną.
Ok godziny 21, chłopców zaatakował ojciec 13–letniego Wiktora. Pobił własnego syna metalową rurką, zaatakował także 10-latka. Młodszy nie przeżył, starszy z chłopców wciąż walczy o życie w szpitalu dziecięcym w Prokocimiu.
O tragedii pisaliśmy TUTAJ: https://www.se.pl/krakow/dramat-w-kozlowie-przyszedl-po-swoje-rzeczy-zabil-syna-sasiadow-42-latek-ciezko-ranil-takze-swojego-syna-zdjecia-aa-6eMz-utep-8PTr.html