Młodymi lisami zaopiekowali się mieszkańcy. - 19 września, po dwóch tygodniach zastawiania żywołapek, odłowiliśmy jednego lisa. Cały czas też dokarmialiśmy zwierzaki, żeby przyzwyczaiły się, że pożywienie jest w tym samym miejscu - mówi Marcin Bzyk. - Odłowionego lisa wsadziliśmy do samochodu fundacji Viva, która pomaga nam w tym wszystkim. Zawieźliśmy go do weterynarza na ul. Lipską. Pomimo tego, że był wycieńczony, odwodniony i miał świerzb, rokowania są takie, że raczej powinien przeżyć - dodaje.
Mniej szczęścia miał lis, którego znalazła krakowska straż miejska. Zwierzak trafił pod opiekę firmy Kaban, z którą miasto ma podpisaną umowę na prowadzenie pogotowia interwencyjnego ds. dzikich zwierząt. Pojawiły się informacje, że firma Kaban uśpiła lisa. Zaprzecza temu Krystyna Śmiłek, wicedyrektor wydziału kształtowania środowiska urzędu miasta. - Lis nie wydawał oznak życia. Po 20 minutach padł. Nie został uśmiercony - mówi.
Nie są to jednak pierwsze kontrowersje wokół firmy Kaban. W zeszłym roku jej pracownik na oczach mieszkańców strzałem z myśliwskiej strzelby dobił sarnę konającą na ul. Nowohuckiej. Tłumaczył wtedy, że uśpienie przez zastrzyk przedłużyłoby agonię zwierzęcia. - Sarna miała złamany kręgosłup, cierpiała. Stąd pan Lesiak podjął decyzję o odstrzale - mówi Krystyna Śmiłek.
Posłuchaj materiału Ewy Sas, reporterki Radia ESKA: