- Bliżej nie wiadomo o co jej chodziło, na początku się tym zupełnie nie przejmowałem. Tym bardziej, że ta pani nigdy nie była u nas w schronisku, nigdy nie korzystała z moich usług weterynaryjnych – opowiada pan Jarosław.
Ataki na weterynarza zaczęły się nasilać.
– Dostawałem maile, w których grożono mi, jeden zawierał nawet klepsydrę z datą mojej śmierci. Kobieta powoływała się na wpływy w prokuraturze, wymieniała prokuratorów z imienia i nazwiska. Przestraszyłem się – dodaje weterynarz.
Równolegle w internecie powstała strona internetowa, która zawierała nieprawdziwe informacje, jakoby pan Jarosław uśmiercał psy, a w jego schronisku zwierzęta były strasznie traktowane. Pan Jarosław został także zasypany żądaniami o udzielenie informacji publicznej.
Zobacz także: Koszmar stolarza spod Zawoi. W mgnieniu oka stracił 3 miliony zł.! Do akcji wkracza Krzysztof Rutkowski [Rutkowski Story]
Dalsza część artykułu znajduje się pod galerią zdjęć.
- Z mocy konstytucji, mam obowiązek na takie pytania odpowiadać. Było to bardzo czasochłonne, bo pani zażądała wglądu do wszystkich umów adopcyjnych z 5 lat. To są tony dokumentów, każdą musiałem przygotować, usunąć dane osobowe i przedstawić - mówi Jarosław Kaczmarczyk.
Ekostalkerzy dręczyli weterynarza. Seniorka nie chciała odpuścić
Potem w internecie krążyły zdjęcia psów, które pan Jarosław wysłał stalkerce, przy okazji przedstawiana wyżej wspomnianych dokumentów, przerobione tak, że psy wyglądały na nich na zaniedbane.
- Wyglądało to na zaplanowany, dobrze przygotowany atak na moją osobę i schronisko, które prowadzimy. Byłem niemal pewien, że za tym musiała stać, nie jedna emerytka, ale dobrze zorganizowana grupa – mówi weterynarz.
Pan Jarosław zawiadomił policję. Sprawa jest w toku, ale seniorka mieszka za granicą. Funkcjonariusze nie mogli jej namierzyć.
Z prośbą o pomoc weterynarz zwrócił się do Krzysztofa Rutkowskiego.
- Szybko zostały potwierdzone moje podejrzenia dotyczące hejterki. Okazało się także, że stoi za nią zorganizowana grupa obrońców zwierząt, która hejtuje prywatne schroniska dla bezdomnych zwierząt - mówi pan Jarosław.
Ataki na weterynarza osłabły, jednak ze skutkami hejtu pan Jarosław mierzy się do dziś.