Ewa P. († 60 l.) zmarła z wychłodzenia. To wykazały wstępne wyniki sekcji sekcja zwłok kobiety. – Jesteśmy w posiadaniu wstępnych wyników sekcji zwłok. Mogę potwierdzić, że przyczyną śmierci było wychłodzenie organizmu, biegli nie stwierdzili śladów złamania nogi, o którym się mówiło w przestrzeni medialnej – powiedział "Super Expressowi" prokurator Janusz Kowalski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Dodał, że prokuratura wszczęła już śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci kobiety. To standardowa procedura. W jej ramach zostanie wyjaśniony przebieg tragicznych wydarzeń. – W ramach tego samego śledztwa zbadamy także osobny wątek, mianowicie jak była prowadzona akcja poszukiwawcza i jej zgodność z procedurami. W prokuraturze został już przesłuchany syn Ewy P. wniósł do śledztwa wiele istotnych informacji – dodał rzecznik.
Do końca wierzyła, że zostanie uratowana
To właśnie pan Radosław podnosił na łamach "Super Expressu", jak wiele nieprawidłowości w jego ocenie wydarzyło się podczas poszukiwania jego mamy. Wiadomo, że kobieta skończyła pracę o 14.30 i wsiadła do autobusu. Mąż zgłosił zaginięcie około godziny 18.00 w piątek. Cały czas zarówno o jak i syn pani Ewy byli z nią w kontakcie. Ostatnia rozmowa pana Radosława z mamą miała miejsce 17 minut po północy. Kobieta cały czas wierzyła, że zostanie uratowana, płakała i prosiła o pomoc. Ratunek nie dotarł jednak na czas. Około godz. 2 w nocy kontakt z 60–latką się urwał. Teraz wiemy, że 60-latka zmarła z wychłodzenia, jej ciało znaleziono następnego dnia na pograniczu pól i wąwozu. Leżała w zaspie, 300 metrów od głównej drogi.
W tej sprawie skontaktowaliśmy się również z policją. W dalszym ciągu czekamy na odpowiedź mundurowych na przesłane pytania.
Polecany artykuł: