Ewa dostawała papierosy z rtęcią i zatrutą kawę. Były policjant odpowie za dwa zabójstwa i próbę otrucia żony
Ta historia spokojnie mogłaby być kanwą powieści Agathy Christie lub scenariusza filmu kryminalnego. Wszystko zaczęło się 21 listopada 1985 roku. W miejscowości Łączki na Podkarpaciu doszło do śmiertelnego potrącenia pieszego. Za kierownicą samochodu miał siedzieć funkcjonariusz milicji z lokalnej komendy Tadeusz P. Mężczyzna nie przyznał się do prowadzenia pojazdu, a winą obarczył swojego ojca. Świadkiem zdarzenia był natomiast inny z milicjantów Krzysztof P. Zaginął on niespełna miesiąc po potrąceniu pieszego, a jego ciało zostało odnalezione w lutym 1986 r. w Jeziorze Solińskim. Sprawa potrącenia jest umarzana, a następnie wszczynana na nowo, lecz ostatecznie kończy się amnestią.
Do kolejnej zbrodni dochodzi w 1997 r. Tym razem ginie młody dziennikarz Marek Pomykała. Zbierał on informacje na temat wypadku z 1985 r. i w tym celu spotkał się z Tadeuszem P. Zdaniem śledczych policjant zaprosił dziennikarza do swojego domku letniskowego w Wołkowyi, tam go udusił, a następnie ukrył ciało w nieznanym dotąd miejscu.
Kolejną ofiarą miała stać się Ewa P. - żona mundurowego. Kobieta otrzymuje papierosy ze wstrzykniętą rtęcią oraz kawę zatrutą lekami psychotropowymi. Sprawca nie przewidział jednak, że ofiara zorientuje się, że grozi jej niebezpieczeństwo. Kawa ze śmietanką smakowała bowiem inaczej niż zwykle, a właściwości rtęci sprawiły, że papierosy były o wiele cięższe niż standardowo.
Tadeusz P. został zatrzymany dzięki pracy policjantów z krakowskiego Archiwum X. Śledczy uważają, że mężczyzna prawie 40 lat temu potrącił pieszego pod wpływem alkoholu, a kolejne zbrodnie dokonywał, by ukryć niewygodną dla siebie prawdę. Poniżej dalsza część artykułu.
Pogrzeb zamordowanych przez syna Haliny i Zbigniewa
W tej sprawie Prokuratura Okręgowa w Krakowie skierowała do Sądu Okręgowego w Krośnie akt oskarżenia. 65-latek z Bytomia został oskarżony o dwa zabójstwa oraz usiłowanie otrucia żony. Grozi mu kara dożywotniego pozbawienia wolności. Tadeusz P. nie przyznaje się do żadnego z zarzucanych mu czynów. Co ciekawe, jeszcze przed zatrzymaniem mężczyzna sam miał się przechwalać tym co zrobił, sądząc że jego zbrodnie już się przedawniły. Według śledczych były policjant rozważał nawet napisanie autobiografii. Tadeusz P. od listopada 2022 r. przebywa w areszcie.
Polecany artykuł: