Potężne wichury, które przetoczyły się w wielkanocny poniedziałek przez Podhale, zgarnęły tragiczne żniwo. Wśród ofiar jest 9-letni chłopiec, na którego runęło drzewo powalone przez silny wiatr, podczas gdy wychodził z rodzicami z kościoła. Niestety, pomimo starań medyków, dziecka nie udało się uratować. Chłopczykowi udzielono sakramentu ostatniego namaszczenia.
Do wstrząsających zdarzeń doszło w południe w sąsiedztwie kościoła pw. NMP Nieustającej Pomocy przy ul. Kaszelewskiego w Zakopanem. Rodzina wychodziła z kościoła po mszy o godz. 12:30, gdy nagle, pod wpływem silnego wiatru, runęło drzewo. Konar uderzył w 9-letniego chłopca. Pomimo trwającej około półtorej godziny resuscytacji, dziecko zmarło.
- Wiało strasznie - relacjonuje "Super Expressowi" kościelna z parafii pw. NMP Nieustającej Pomocy. - Do zakrystii nagle przybiegł zakonnik i krzyknął "Oleje!".
Zaskoczona kobieta zorientowała się, że stało się coś złego. Na zewnątrz były trzy karetki i dwie straże pożarne. Trwała reanimacja dziecka. Ksiądz zdążył udzielić mu sakramentu ostatniego namaszczenia. Rannego chłopca niestety nie udało się uratować.
- To straszna tragedia - mówi wstrząśnięta kościelna. - Wszystkie słowa są puste w obliczu tej tragedii.
To nie jedyne tragiczne zdarzenie, do którego doszło w Zakopanem. Silny wiatr powalił drzewo na samochód, w którym znajdowała się 23-letnia kobieta i jej pies. Kobieta nie przeżyła wypadku. Do innego tragicznego w skutkach wypadku doszło również w Rabce-Zdrój, gdzie powalone przez wiatr drzewo zabiło trzy osoby - dwie kobiety i 6-letnie dziecko.
Łącznie w województwie małopolskim strażacy interweniowali 320 razy, w tym 80 razy w powiecie tatrzańskim.