Rekordzistę w jeździe na gapę złapano czterdzieści cztery razy na korzystaniu z komunikacji miejskiej bez biletu. Jest on winny miastu prawie jedenaście tysięcy złotych. Łączny dług gapowiczów z Krakowa opiewa na ponad 20 tys. zł. Kierownik Renomy,firmy sprawdzającej bilety, Kazimierz Szczesiur przyznaje, że nie zawsze dług da się ściągnąć.
- Na szczycie piramidy dłużników są dwie osoby - wyjaśnia Szczesiur. - Najbardziej zadłużona osoba posiada 44 wezwania do zapłaty na kwotę 10 792 zł. Kolejny pasażer na kwotę 10 127 zł. Obecnie sprawą zajmuje się sąd, póki co, oczekujemy na wydanie nakazu spłaty.
W przypadku uchylających się od spłaty, sąd kieruje wniosek do komornika, który zajmuje się wyegzekwowaniem spłaty. Zatrzymany dobytek jednak nie zawsze pokrywa straty, a ludzi jeżdżących na gapę w Krakowie nie brakuje.
Jak przyznaje Szczesiur, Kraków nie jest wyjątkowy pod względem zadłużonych gapowiczów. Współczynnik windykacyjny oscyluje w okolicach 60%, a to oznacza, że większość należności jest ściągana, a to oznacza, że na tle innych regionów wypadamy całkiem nieźle.