Wycinka lasów na Podhalu. Górale znaleźli sposób na braki węgla i wysokie ceny
Węgiel to temat numer jeden wśród osób ogrzewających swoje domy przy pomocy pieców na paliwo stałe. Niestety trwający sezon grzewczy jest wyjątkowo trudny ze względu na brak surowca lub jego wysoką cenę. Problemy z dostępnością węgla pojawiły się jeszcze przed wakacjami i nie ma wielkich nadziei, żeby sytuacja się poprawiła. W takich okolicznościach tylko niewielkim pocieszeniem są uruchomione przez rząd programy pomocowe, polegające na wypłacie dodatków węglowych oraz zaangażowaniu samorządów w dystrybucję "czarnego złota". Dodatkowo na klientach szukających surowca opałowego żerują oszuści, żądni łatwego zysku w czasie kryzysu energetycznego. Coraz więcej mieszkańców Małopolski szuka więc alternatywnego do węgla źródła energii cieplnej. Jak podaje Onet, swój sposób na zapewnienie ciepła w domu znaleźli górale, którzy prowadzą masową wycinkę lasów, by zdobyć drewno na opał. Na Podhalu trwa niemal pospolite ruszenie. Kto żyw zamienia ciupagę na siekierę czy piłę mechaniczna i pędzi do lasu! Czasu nie ma dużo, bo nadciąga zima, a przepowiednia jasnowidza Jackowskiego może się nie sprawdzić. Na północy Europy obfite opady śniegu mają nadejść już niebawem. - W lesie jestem od kilku miesięcy niemal codziennie. Pracy mamy teraz naprawdę dużo. W lesie ciągle słuchać piły. Wie to każdy, kto pójdzie tam, chociażby na grzyby. Ludzie swoje limity na wycinkę wykorzystują dziś na maksimum. Ba! Do lasu ruszyli nawet tacy właściciele, którzy wcześniej latami nie wyciągali z nich nic, bo nie mieli takiej potrzeby. Są też na pewno tacy, którzy tną ponad stan i łamią tym samym prawo, ale tym się nie przejmują - powiedział Onetowi właściciel jednej z firm zajmujących się transportem ściętych drzew.
Przyrodnicy martwią się skalą wycinki, ale górale tną prywatne lasy
Masowa wycinka lasów na Podhalu martwi przyrodników. Odtworzenie wyciętego drzewostanu może bowiem trwać nawet kilkadziesiąt lat. Działania górali są jednak całkowicie legalne, ponieważ zdecydowana większość lasów w tej części Polski należy do osób prywatnych. Mimo wszytko mieszkańcy Podhala też nie są zadowoleni z tego, że zostali zmuszeni do pozysykiwania drewna na opał. - Co to za czasy, by ludzi nie było stać na węgiel? Ja poświęcam już kolejny weekend na wyprawy do lasu, później cały tydzień po pracy wieczorami rąbię drewno i układam w stosy. Dobrze, że mam las, z którego mogę wyciąć. Z drugiej strony bardzo mi z tego powodu przykro. Dotychczas ten las dawał nam drewno na deski czy krokwie. Moja rodzina od kilku pokoleń korzystała z niego, gdy budowaliśmy nowy dom, szopę czy oborę lub remontowaliśmy coś w obejściu. Tym drewnem się nie paliło! Teraz sytuacja zmusiła nas do tego. Moje dzieci i wnuki przez to nie będą miały już jednak takich możliwości jak ja. Las będzie musiał się odbudować - powiedział Onetowi jeden z mieszkańców gminy Bukowina Tatrzańska.
Polecany artykuł: