TOPR o wypadku został powiadomiony przez innego turystę, który wędrując szlakiem usłyszał wołanie o pomoc. Zadzwonił więc do tatrzańskich ratowników, ale połączenie zostało z niewiadomych przyczyn przerwane, dlatego podjęto decyzję o wysłaniu w to miejsce ratownika.
Ten zauważył w żlebie leżącego mężczyznę, który machał rękami wołając o pomoc. W związku z tym na miejsce wezwany został śmigłowiec ratunkowy, z którego desantowali się tatrzańscy ochotnicy. Okazało się, że mężczyzna rzeczywiście spadł z wysokości i doznał ogólnych obrażeń głowy, kręgosłupa i potłuczeń.
Ratownicy udzielili mu niezbędnej pomocy na miejscu, a następnie za pomocą specjalnych noszy został wciągnięty na pokład śmigłowca i przetransportowali go do jednego z zakopiańskich szpitali.