Halina z córką Sarą uciekły z piekła. Schronienie przed wojną znalazły w Krakowie
Do Polski dociera fala uchodźców z Ukrainy, którzy uciekają przed inwazją rosyjską. Wielu z nich znalazło już w naszym kraju schronienie przed piekłem wojny. Naszej reporterce udało się porozmawiać z dwiema kobietami: Haliną oraz jej córką Sarą, które przebywają w krakowskim hotelu Felix. Uciekły one z Kijowa natychmiast, gdy tylko zaczęła się tam wojna. Udało im się dotrzeć pociągiem do Lwowa, a następnie na polsko-ukraińską granicę. Uchodźczynie w naszym kraju dostały potrzebną pomoc, za którą są niezwykle wdzięczne.
- Uciekłyśmy z miasta od razu, jak tylko zaczęła się wojna. Udało nam się wsiąść w pociąg i wydostać się najpierw do Lwowa, a stamtąd do Polski. Tutaj wreszcie mogłyśmy odetchnąć. W Krakowie powitali nas bardzo ciepło. Mieszkamy w hotelu Felix i mamy tu wszystko czego potrzebujemy. Dostajemy ciepłe posiłki. Bardzo dziękujemy za pomoc - relacjonują Ukrainki.
Dalsza część artykułu poniżej.
PRZECZYTAJ: "Płakała na kolanach przed sunią". Ukraińska rodzina musiała zostawić 12-letnią Ledę
ZOBACZ: Zabójstwo prokurator z Krakowa. Skazany na dożywocie syn ofiary uniknie odpowiedzialności?
Jeszcze trudniejszą drogę z Kijowa do Polski przebyła Nadia (17 l.), z którą również udało nam się porozmawiać. Nastolatka dotarła do naszego kraju razem z mamą oraz młodszym rodzeństwem: siostrą i trzyletnim bratem. Ich podróż trwała kilkadziesiąt godzin. - U nas od dawna mówiło się o wojnie, ale nikt do końca nie spodziewał się, że ona wybuchnie. Gdy pierwsze pociski spadły na Kijów wsiedliśmy z mamą do auta i ruszyliśmy w stronę Polski. Wraz z nami przyjechała moja młodsza siostra i trzyletni brat. Do granicy jechaliśmy 80 godzin. Nasz starszy brat został na Ukrainie walczyć. Mieszkamy w hotelu. Mamy tutaj wszystko bardzo dobrze przygotowane. Nie brakuje nam ani jedzenia, ani innych rzeczy - powiedziała Nadia.