Dzidzianna Solska była najsłynniejszą wróżką w Krakowie. Jako modelka pozowała wielkim artystom
Życiorys Dzidzianny Solskiej mógłby być kanwą filmowego scenariusza. Zaczynała jako artystka cyrkowa, aktorka i modelka. Występowała na deskach Teatru Witkacego w Zakopanem, a kinomani mogli podziwiać jej epizodyczne role w takich klasykach jak: "Noce i dni", "Sanatorium pod Klepsydrą", czy "Trzeba zabić tę miłość". Najwięcej anegdot wiąże się z jej karierą modelki w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych.
Nierzadko studentom pozowała nago. Jedna z legend głosi, że Dzidzianna Solska w stroju Ewy uciekała przed rzeźbiarzem Xawerym Dunikowskim. Scena miała mieć miejsce w samym centrum Krakowa, w Sukiennicach.
- Pani Solska była jak gdyby Królową. Nie księżniczką, a królową modelek. Była obyta z korektami wielu profesorów na akademii, więc czasem nawet sama zaczynała robić korekty - mówił dla Dzień Dobry TVN inny z wielkich rzeźbiarzy prof. Czesław Dźwigaj.
Karierę modelki Dzidzianna Solska zakończyła na przełomie XX i XXI wieku. Już kilkanaście lat wcześniej zaczęła wróżyć. To zajęcie uczyniło ją jeszcze bardziej sławną. Osoby żądne wiedzy na temat przyszłości mogły ją spotkać w okolicy Sukiennic. Zawsze nosiła kolorowe stroje, które stały się obowiązkowym elementem jej wizerunku. Wróżyła z kart i fusów. Z czasem stała się najsłynniejszą wróżką w Krakowie. Dodatkowego kolorytu dodawała Dzidziannie aura tajemnicy wokół jej biografii. Zresztą ona sama nie ułatwiała sprawy, często ubarwiając szczegóły swojego życiorysu, albo wręcz podając różne jego wersje.
Dzidzianna Solska podawała się za wnuczkę Rumunki i córkę Romki. Z kolei jej dziadkiem miał być... Ludwik Solski, wybitny aktor i dyrektor Teatru Miejskiego w Krakowie (obecnie Teatr im. Słowackiego). Przypisywała też sobie arystokratyczne konotacje. Hrabią miał być jej mąż. Równocześnie w razie konieczności potrafiła przymknąć oko na zasady etykiety, tak jak wtedy, gdy razem z Piotrem Skrzyneckim uciekała przed policją w pociągu towarowym.
- Niektórzy się śmiali, nie wierzyli, że jest hrabiną. Ale była. Miała maniery, mnie czasem upominała, że zachowuję się nie tak, jak trzeba. Roztaczała wokół siebie aurę szacunku. Przy niej człowiek czuł się bezpiecznie. Sprawiała wrażenie, że wszędzie wejdzie, wszystko załatwi, tu i tam ma znajomych, potrafiła się znaleźć w każdej sytuacji - opowiada "Gazecie Krakowskiej" Jurij Mokriszczew, przyjaciel Dzidzianny Solskiej i iluzjonista.
Zmarła z kartami w rękach. Żałobnikom zabroniła czarnego koloru
Zdzisława "Dzidzianna" Solska zmarła 15 stycznia 2017 r. w wieku 88 lat. W poniedziałek minie więc siedem lat od jej śmierci. "Gazeta Krakowska" podaje, że martwą Dzidziannę znalazła jej córka. Jak przystało na wróżkę, Dzidzianna odeszła z tego świata trzymając w rękach karty, przy pomocy których przepowiadała przyszłość. Została pochowana we wsi Hyżne na Podkarpaciu.
Jurij Mokriszczew zdradził jeszcze jeden szczegół świadczący o niezwykłej charyzmie wróżki. Solska pod koniec swojego życia zakazała przyjaciołom ubierania czarnego koloru na jej pogrzeb. Tak barwna postać nie chciała być żegnana w banalny i kojarzący się ze smutkiem sposób...