Jan S. na wolności! LEKARZ ŁAPÓWKARZ WYSZEDŁ Z WIĘZIENIA, bo dyrektor zakładu karnego poprosił sąd o skrócenie jego kary

2020-11-04 14:47

Jan S., były kierownik oddziału oparzeniowego ze Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu, to jedyny lekarz w Polsce, skazany przez sąd za branie łapówek na karę bezwzględnego pozbawienia wolności! Długo unikał więzienia, nie stawiał się na wezwania, zasłaniał chorobą, jego żona prosiła nawet prezydenta o ułaskawienie. Wreszcie, po kilku latach od wyroku, trafił za kratki. Teraz opuścił mury więzienia, bo dyrektor zakładu karnego zawnioskował do sądu o skrócenie łapówkarzowi kary.

Rodzice chorych dzieci sprzedawali majątek, brali kredyty

Sąd udowodnił chirurgowi z Krakowa, że przez 11 lat pracy w Szpitalu Dziecięcym w Prokocimiu brał łapówki Zeznania rodziców, którzy płacili Janowi S. za leczenie swoich pociech są wstrząsające. Lekarz "wyciągał" pieniądze głównie od ludzi niezamożnych, żeby nie powiedzieć ubogich, którzy zapożyczali się u rodziny, w bankach, sprzedawali swój majątek, by zapewnić dobrą opiekę medyczną swoim chorym pociechom. Łapówka albo "chociaż dobry koniak" był to konieczny warunek, aby S. przeprowadził operacje. 

"Dwie krowy to będzie za mało"

To zdanie wypowiedział Jan S. do matki jednego z chłopców, leczonych na oddziale, gdy wypytywał kobietę o jej majątek. Innej, która nie dała łapówki, tuz przed operacją dziecka powiedział, że "nie ma dziś humoru i operacji nie będzie", po czym zniknął za drzwiami gabinetu. Zabieg dziecka faktycznie nie odbył się. 

Wszyscy wiedzieli, że bierze

W szpitalu wiedzą powszechną było, że Jan S. bierze łapówki. Podczas obchodu omijał pacjentów, których rodzice nie dali łapówki. Z tymi, którzy mu płacili chętnie i długo rozmawiał. 

W końcu w 2016 roku Jan S. został skazany przez krakowski sąd na karę 4 lat więzienia. To był wyrok bez precedensu i pierwsza kara bezwzględnego pozbawienia wolności w Polsce dla lekarza za branie łapówek. W sumie sąd udowodnił mu, że podczas 11 lat pracy przyjął 27 korzyści majątkowych. Jan S. nigdy nie przyznał się do winy i przez lata odwlekał odbycie kary. Sąd II instancji, do którego odwołał się oskarżony, obniżył karę lekarzowi do dwóch lat i ośmiu miesięcy także bezwzględnego pozbawienia wolności. 

Unika więzienia, zasłania się złym zdrowiem

Jan S. wniósł o odroczenie odbycia kary, zasłaniał się problemami zdrowotnymi. Sąd w końcu nakazał powołanie biegłych i zbadanie Jana S., jednak żaden z biegłych nie chciała badać i opiniować Jana S. Siedem zakładów medycyny sądowej odmówiło, zasłaniając się nadmiarem pracy. 

Procedury trwały, a w tym czasie skazany Jan S. cieszył się wolnością. 

Ostatecznie jeden z zakładów medycyny sądowej z Bydgoszczy wydał opinię w sprawie doktora S. Na jej podstawie sąd odroczył wykonanie kary o trzy miesiące. Obrońcy S. wnieśli zażalenie, którego sąd nie uwzględnił i wysłał chirurgowi łapówkarzowi wezwanie do stawienia się w zakładzie karnym w celu odbycia kary. Ale Jan S. nie przejął się ani wyrokiem ani wezwaniem i do zakładu karnego nie zamierzał się udać. Ukrywał się. Ostatecznie po kilku tygodniach został zatrzymany przez policjantów i doprowadzony do aresztu śledczego. Było to w ostatnich dniach grudnia 2018 roku. 

Jan S. wychodzi na wolność

Kilkanaście dni temu 75–letni dziś Jan S. wyszedł na wolność. Stało się tak, bo dyrektor zakładu karnego, w którym S. odbywał karę, zwrócił się do sądu z wnioskiem o warunkowe przedterminowe zwolnienie go do domu. Jan S. miał przebywać w więzieniu do 24 sierpnia 2021 roku. 

Morderstwo w Krakowie, miejsce zbrodni

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają