Zamiast na Pustyni Błędowskiej spadochroniarze lądowali na prywatnych posesjach. Jeden zahaczył o linię energetyczną
Mieszkańcy miejscowości Chechło w zachodniej Małopolsce przeżyli szok, widząc na niebie grupę spadochroniarzy opadających wprost na ich posesje. Okazało się, że są to przebywający na ćwiczeniach żołnierze z 2. Pułku Rozpoznawczego w Hrubieszowie. Sprawdzali oni swoje umiejętności przeprowadzenia desantu i zgodnie z założeniami mieli wylądować na Pustyni Błędowskiej. Niestety nie wszystko poszło zgodnie z planem.
Część spadochroniarzy nie wylądowało na poligonie, lecz na prywatnych nieruchomościach. Jeden z żołnierzy spadł na dach jednego z budynku, inny zahaczył o linię energetyczną. Na szczęściach w wyniku zaskakującego zdarzenia nikt nie ucierpiał. Poniżej dalsza część artykułu.
Polecany artykuł:
Pożar samochodów pod Oświęcimiem. Podpalacz stał z boku i podziwiał swoje dzieło
Tak wojsko tłumaczy incydent
Do incydentu odniosło się wojsko. Przedstawicielka armii potwierdziła, że ćwiczenia spadochroniarzy nie przebiegły według założonego scenariusza. Jako powód wskazano gwałtowną zmianę pogody, związaną przede wszystkim z nagłą zmianą siły oraz kierunku wiatru. Szczegółowe okoliczności incydentu będą wyjaśniane przez wojsko oraz cywilne instytucje, w tym komisję badania wypadków lotniczych.
Na skutek nagłego nasilenia się prędkości wiatru i zmiany jego kierunku o około 65 stopni, która nastąpiła po opuszczeniu statku powietrznego przez skoczków, doszło do lądowania 12 skoczków poza zrzutowiskiem Pustynia Błędowska - przekazała rzeczniczka. - Jeden żołnierz lądował na dachu budynku mieszkalnego w miejscowości Chechło. W wyniku niezamierzonego lądowania uszkodzeniu uległ dach budynku, a skoczek doznał urazu kolana. Żołnierz został przewieziony do placówki medycznej, a dyżurny zrzutowiska sporządził dokumentację zdjęciową i spisał notatkę z właścicielem budynku - przekazała Polsat News mjr Agnieszka Gdula.