Jak mówi, góry to jego pasja i sposób na życie. Jeśli plan Jerzego się powiedzie, krakowianin będzie pierwszym niewidomym na świecie, który dokonał takiego wyczynu.
25-latek stracił wzrok w wieku kilkunastu lat. W tej chwili oczy Jerzego widzą zaledwie w 5 procentach. - W podstawówce jeszcze normalnie czytałem książki. Potem już musiałem używać lupy. Na początku gimnazjum to wszystko zaczęło się sypać. Zacząłem gorzej widzieć, przestałem grać z chłopakami w piłkę, bo już ich nie widziałem. I tak z roku na rok coraz gorzej. Ta wada postępowała do 21. roku życia. Ale z racji tego, że wcześniej jeździłem na rowerze, na rolkach, grałem w kosza, w siatkę, to stwierdziłem, że nie można się poddawać - mówi Jerzy.
Polecany artykuł:
Kilka dni temu Płonka zdobył najwyższy szczyt Słowacji, Gerlach. Za kilka tygodni wyrusza do Rosji, potem na Islandię. Jak niewidomy wędruje po górach? - Jak jest prosta ścieżka, są małe kamienie, jest wytyczony szlak, to nie ma problemu. Ja na przykład trzymam kijek, przewodnik trzyma kijek z przodu i sobie idziemy. Z tyłu jest osoba zabezpieczająca, która podpowiada: po lewej masz to, po prawej masz to. Problem się zaczyna później. Można sobie zrobić krzywdę podczas zejścia - tłumaczy Jerzy.
25-latek przyznaje, że wielu ludzi nie rozumie jego pasji i dziwi się, że niewidomy chodzi po górach i osiąga kolejne szczyty. Jerzy nie przejmuje się takimi komentarzami. - Kocham góry. Tam wyłączasz mózg. Zostawiasz to wszystko co jest tutaj na dole. Zostawiasz wszystkie problemy - mówi.
Z Jerzym Płonką rozmawiał Szymon Kępka, reporter Radia ESKA: