Personel szpitala pracujący w Krakowskiem Szpitalu Uniwersyteckim zdradza nam tajniki pracy w czasie pandemii.
- Jednoimienne szpitale to farsa! - grzmi oburzony medyk.- Nasz szpital jest na liście placówek zakaźnych. Owszem w tym budynku jest 1000 łóżek i można docelowo uruchomić 100 łóżek intensywnej terapii, gdyż sam nasz OIOM ma teraz 60 miejsc, jednak działało tylko 45 łóżek, bo BRAKOWAŁO PERSONELU DO OBSŁUGI! - oburza się.
- W dodatku w szpitalu nadal leżą pacjenci, na bloku są przeprowadzane zabiegi i na intensywnej też są pacjenci i to dużo! Nie ma co z nimi zrobić. Oddział zakaźny to osobny budynek i tam obecnie leżą inni zakażeni pacjenci. To nie jest tak, że ten cały oddział jest pusty i czeka tylko na chorych z koronawirusem - kwituje medyk.
Przeczytaj także: Czy przyjście lata zatrzyma koronawirusa?
Personel medyczny krytykuje też przyjmowanie wszystkich z COVID-19 do szpitali. Nie wszyscy zakażeni musza trafić do szpitala uspokajają. - Około 80% pacjentów przechodzi tą chorobę bezobjawowo i nie ma sensu ich hospitalizować i marnować maseczki, kombinezony i zajmować łóżko tym, którzy mogą tej hospitalizacji potrzebować bardziej. Lepiej jak takie osoby, które przechodzą lekko koronawirusa, zostały w domu na kwarantannie.
Dopiero, gdy poczują, że ich stan się pogarsza niech dzwonią do szpitala. Musimy walczyć z tą chorobą racjonalnie i odpowiedzialnie - apelują pracownicy.
Najważniejsza jest izolacja i kwarantanna. Nie wychodzimy z domu bez koniecznej potrzeby, a osoby chore w ogóle, starsze również. Na chwilę obecną nie mamy leku na koronawirusa. Możemy mu tylko zapobiegać, przez zahamowanie rozprzestrzeniania się. czyli jedyna metoda to zostać w domu.
Masz podobny temat? Napisz do autora tekstu: [email protected]