Joanna zażyła tabletkę, do szpitala przyjechała policja. "Kazano mi się rozebrać i robić przysiady"
Zażycie tabletki poronnej przez panią Joanną miało być powodem interwencji policji w jednym ze szpitali. Z materiału "Faktów" TVN wynika, że funkcjonariusze zjawili się w placówce po tym, gdy kobieta przyznała się lekarce do chęci zakończenia ciąży poprzez zażycie tabletki oraz pogorszenia się jej fizycznego oraz psychicznego stanu zdrowia. Policjanci mieli nakazać kobiecie rozebranie się i wykonywanie ćwiczeń fizycznych, a także zażądać od niej przekazania telefonu i laptopa. Dodatkowo funkcjonariusze wylegitymowali dyżurujących lekarzy. Jeden z medyków skarżył się, że działania mundurowych utrudniały mu wykonywanie obowiązków służbowych. Ostatecznie pani Joanna w policyjnej eskorcie została przewieziona do innego szpitala z oddziałem ginekologicznym.
- Kazano mi się rozebrać, robić przysiady i kaszleć. Rozebrałam się. Nie zdjęłam majtek, ponieważ wciąż jeszcze krwawiłam i było to dla mnie zbyt upokarzające, poniżające, i wtedy właśnie pękłam, wtedy wykrzyczałam im w twarz: czego wy ode mnie chcecie? Co chwilę pojawiały się tylko pytania: gdzie ma telefon, gdzie ma laptop - relacjonowała pani Joanna w materiale "Faktów" TVN.
- Czterech mężczyzn pilnowało jednej przestraszonej kobiety. Utworzyło kordon wokół pacjentki, utrudniało nam to pracę. Oni nie byli w stanie podać, dlaczego ta pacjentka jest przez nich zatrzymywana - dodał anonimowo jeden z dyżurujących lekarzy.
Krakowska policja odmówiła "Faktom" komentarza w tej sprawie, odsyłając do prokuratury. Ta poinformowała natomiast, że "policjanci asystowali Zespołowi Ratownictwa Medycznego", a czynności były związane z podejrzeniem przestępstwem polegającego na pomocy w aborcji i namowie do samobójstwa. - Dzisiaj funkcjonariusze publiczni chcą się wykazać przed władzą, że aborcji przeciwdziałają, że aborcję ścigają - powiedziała "Faktom" mecenas Kamila Ferenc, prawniczka pani Joanny. Sąd nakazał policji zwrot zabranego kobiecie telefonu podkreślając, że pani Joanna nie była podejrzana i "nawet nie było widoków na przedstawienie jej zarzutów".
Ministerstwo Zdrowia o sprawie pani Joanny
Stanowisko w sprawie pani Joanny zabrało także Ministerstwo Zdrowia. - Informacja nie dotyczyła aborcji, czy też przyjęcia środka wczesnoporonnego, ale zagrożenia życia pacjentki - przekazało PAP Ministerstwo Zdrowia. Dodano również, że policję poinformował lekarz leczący pacjentkę, a funkcjonariusze towarzyszyli zespołowi ratownictwa medycznego, który udał się w trybie pilnym do pacjentki.
- Od strony medycznej postępowanie lekarzy i personelu szpitali było prawidłowe - zaznaczyło Ministerstwo Zdrowia. Jednocześnie wskazało, że w sprawie postępowania funkcjonariuszy policji należy kontaktować się z ich przełożonymi.
Burza w Internecie po interwencji policji w szpitalu. Mocne słowa Tuska
Po emisji materiału "Faktów" w Internecie rozpętała się burza. Głos zabrał między innymi Donald Tusk, który w mocnych słowach skrytykował interwencję policji przeprowadzoną wobec kobiety. - Atak prokuratury i policji na kobietę szukającą pomocy w szpitalu to dopiero początek. Chcesz głosować na PiS lub Konfederację? Powiedz to tchórzu w twarz swojej żonie, dziewczynie, córce! - napisał na Twitterze Donald Tusk.
Polecany artykuł: