Do zdarzenia doszło w niedzielę, 7 czerwca. Maszynista prowadzący pociąg TLK składający się z lokomotywy i trzech wagonów zignorował nadawany przez semafor sygnał "Stój" i znalazł się na torze, po którym jechała lokomotywa spalinowa w przeciwnym kierunku.
Jak poinformował Dziennik Polski, zdarzenie wyglądało poważnie - pociąg uszkodził infrastrukturę kolejową, na szczęście nie doszło do zderzenia. Okazało się, że za sterami lokomotywy siedział 47-letni Paweł D. Maszynista był pijany - badanie wskazało 0,68 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
- Mężczyźnie postawiono zarzuty i zastosowano wobec niego policyjny dozór. Podejrzany przyznał się do zarzucanego mu czynu i złożył obszerne wyjaśnienia. Według oświadczenia jest osobą niekaraną - informuje w rozmowie z Dziennikiem Polskim Janusz Hnatko, rzecznik krakowskiej prokuratury.
52 podróżnych nie odniosło żadnych obrażeń, zorganizowano im zastępczą komunikację. Śledztwo w sprawie sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym prowadzi Prokuratura Okręgowa w Krakowie. Maszyniście grozi nawet do 8 lat więzienia.