Po śmierci projektanta każdorazowa zmiana na stadionie wiąże się prośbą o zgodę rodziny, która z kolei domaga się zapłaty za zmiany w projekcie. Aby temu zapobiec, można wykupić prawa autorskie. To koszt 6,6 mln zł. Radni miejscy nie zgodzili się na ten wydatek, bo kilka dni temu zgłosił się... kolejny spadkobierca.
- W ciągu ostatnich paru dni zgłosił się jeszcze jeden pan z pismem od radcy prawnego, informując że on również posiada prawa autorskie do projektu. Co prawda dzień później spadkobiercy pana Obtułowicza temu zaprzeczyli, niemniej jednak radni mają szum informacyjny. Krótko mówiąc, chcielibyśmy podejmować decyzje racjonalne, na podstawie pełnej, prawdziwej wiedzy, a tutaj tak naprawdę nie wiadomo, czy na przykład za miesiąc nie pojawią się następni ludzie, którzy będą sobie rościć prawa do projektu stadionu Wisły - mówi radny Andrzej Hawranek.
Niewykluczone, że sprawa znajdzie swój finał w sądzie, który będzie musiał rozstrzygnąć komu i ile zależy zapłacić za prawa autorskie. - Wiemy dobrze, ile nieprawidłowości przy projektowaniu tego stadionu było. A więc czy rzeczywiście, koszty takie autorstwa muszą być aż takie duże? Mieliśmy wiele zastrzeżeń, wiele problemów, wiele nieprawidłowości projektowych. Więc wato by było, żeby to rozstrzygnął sąd. Będziemy apelować do prezydenta, żeby oddał sprawę do sądu - mówi radny Józef Pilch. Dodaje, że ze względów bezpieczeństwa stadion może zostać zamknięty - w części lub w całości.
Jak mówi się za kuluarami, stadion Wisły ma poważne problemy z dachem na jednej z trybun. Aby nie zagrażał on bezpieczeństwu widzów, stadion należy przebudować. Bez praw autorskich nie będzie to możliwe.
Posłuchaj materiału Grzegorza Krzywaka, reportera Radia ESKA: