Kolonie jak z koszmaru. Dzieci biły się i płaciły haracz. Rodzice wstrząśnięci

2021-08-05 20:45

W Białym Dunajcu odbyły się kolonie finansowane przez Warmińsko-Mazurskie Kuratorium Oświaty. Zamiast upragnionych wakacji, dzieci przeżyły koszmar. Starsze dzieci zmuszały młodszych do bójek i brały haracz "za bezpieczeństwo". Opiekunowie zdawali się o niczym nie wiedzieć. Kuratorium obiecuje przyjrzeć się sprawie. Materiał programu "Uwaga".

Kolonie w Białym Dunajcu, które finansowane były przez Warmińsko-Mazurskie Kuratorium Oświaty, zamieniły się w koszmar. Wszystko przez to, co przeżyły najmłodsze dzieci. – O wszystkim dowiedziałam się dopiero trzy dni po powrocie syna, gdy dostałam filmy, na których widać, jak syna biją, a on się z nimi przepycha. I ten przeraźliwy krzyk syna… – relacjonuje dziennikarzom "Uwagi" matka jednego z uczestników kolonii w Białym Dunajcu. Według relacji niektórych dzieci, starsi chłopcy zmuszali młodszych do bójek między sobą. Sytuacja miała powtarzać się przez cały turnus. Wymarzony wyjazd zamienił się w gehennę. – To miała być nagroda, fajne przeżycie dla dziecka, które nigdzie nie wyjeżdża. To były jego pierwsze kolonie i pierwszy w ogóle wyjazd na wakacje. Cieszyłam się, że syn zobaczy coś, czego ja mu nie mogę dać – opowiada pani Beata, mama Nikodema. Dzieci nie tylko były zmuszane do bicia, ale i do płacenia pieniędzmi za "bezpieczeństwo". Kto płacił, nie był zmuszany do bójek.

Biały Dunajec. Kolonie jak z koszmaru. Dzieci przeżyły traumę

Rodzice są zszokowani nie tylko zachowaniem starszych dzieci, ale i biernością opiekunów. – Oglądałam te filmy wielokrotnie. Tam widać otwarte okna, słychać krzyk dzieci, na który nikt nie reaguje – mówi pani Beata w rozmowie z dziennikarzami TVN. Bierną postawę opiekunów potwierdzają też skrzywdzone dzieci. – Przez pierwsze trzy dni było dobrze, a potem zaczęło się robić smutno. Starsi koledzy zaczęli mnie bić i robić mi inne rzeczy. Nie miałem jak się bronić, bo zawsze mnie atakowali we dwójkę. Zgłaszałem to pani, ale nie było żadnej reakcji. I tak przez siedem dni codziennie – opowiada 10-letni Nikodem.

Skrzywdzone dzieci przeżyły traumę. – Syn wrócił bardzo wyciszony, zamknięty w sobie, wyobcowany – zauważa mama Wiktora, innego dziecka przebywającego w Białym Dunajcu. – Potem przyznał się, że musiał robić zakupy kolegom. Wiedział, jak się ma zachowywać, żeby ci chłopcy go nie krzywdzili. Domyślamy się, że kupił sobie ich opiekę – opowiada Beata Małkowska.

Kolonie w Białym Dunajcu. Tajemniczy wypadek

Z opowieści rodziców dzieci kreuje się fatalny obraz opiekunów kolonii. Dopuścili oni m.in. do wypadku z udziałem 9-letniej Wiktorii. Dziewczynka spadła z dwumetrowego murka. – O zdarzeniu dowiedziałam się, jak córka już była w szpitalu w Zakopanem. Nie zostałam poinformowana od razu. Dopiero w szpitalu, przed tomografem głowy, gdy potrzebna była zgoda rodzica, zadzwonili do mnie – relacjonuje w "Uwadze" pani Agnieszka, matka Wiktorii. – Zadzwoniłam do starszej córki z pytaniem, czemu mnie nie powiadomiła o wypadku. Córka odpowiedziała, że pani opiekunka prosiła, żeby nie dzwonić.

Okazało się, że uraz był poważniejszy. 9-latka ponad tydzień spędziła w jednym z krakowskich szpitali.

Kolonie w Białym Dunajcu. Co dalej z organizatorem?

Finansowane przez warmińsko-mazurskie kuratorium kolonie organizowało stowarzyszenie z Lublina. Rocznie na wypoczynek wysyła kilkanaście tysięcy dzieci. Organizator kolonii nie chciał rozmawiać z dziennikarzami przed kamerą. Zapewnił jednak, że stowarzyszenie spełnia wszystkie wymogi formalne, także te dotyczące liczby wychowawców na turnusie.

Małgorzata Hochleitner z Kuratorium Oświaty w Olsztynie tłumaczy, że organizator kolonii od kilku lat spełnia określone wymogi. – Zapewniam, że tam się wybierzemy i przyjrzymy się tej sytuacji, która miała miejsce. Podejmiemy kroki, żeby zminimalizować ryzyko zaistnienia podobnych sytuacji – mówi Hochleitner.

Jak spędzić wakacje w mieście w czasie pandemii?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają