Prokuratura podjęła decyzję w sprawie koni nad Morskim Okiem. Czy doszło do znęcania się nad jednym ze zwierząt?
Kwestia koni nad Morskim Okiem od lat budzi emocje. Jedni uważają, że wykorzystywanie zwierząt do wożenia turystów jest przesadne i ma cechy znęcania się, według innych zwierzętom nic złego się nie dzieje. Każdy incydent związany z końmi nad Morskim Okiem jest analizowany przez obrońców praw zwierząt. Tak stało się również w przypadku zdarzenia z maja tego roku. Koń imieniem Lizus potknął się i przewrócił, a woźnica ocucił go, klepiąc w nozdrza. Wtedy zwierzę podniosło się i szło w zaprzęgu dalej. Jeden z turystów nagrał całą sytuację, a nagranie trafiło do obrońców praw zwierząt. Złożyli oni zawiadomienie do prokuratury o znęcaniu się na koniem. Do Zakopanego przyjechała też wówczas minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska. Ustalono, że ograniczona zostanie liczba turystów na wozach, zapoczątkowano też testy elektrycznego busa mającego wozić ludzi równolegle z "fasiągami".
"Z przedstawionej opinii biegłego lekarza weterynarii wynika, że nie doszło do znęcania się nad koniem"
Teraz Prokuratura Rejonowa w Opatowie podjęła decyzję w sprawie konia, który przewrócił się w drodze nad Morskie Oko. Co ogłosili śledczy? Według prokuratury nie doszło do znęcania się nad koniem, sprawa została umorzona. "Z przedstawionej opinii biegłego lekarza weterynarii wynika, że nie doszło do znęcania się nad koniem, a jego przewrotka była zwykłym przypadkiem. Nie nastąpiła na wskutek przemęczenia czy innych okoliczności zdrowotnych, a sposób ocucenia konia przez woźnicę jest powszechnie przyjętym w tego rodzaju przypadkach" – powiedział Polskiej Agencji Prasowej prokurator rejonowy w Opatowie Rafał Kobiec.