Jakby tego było mało siedziba Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego znajduje się między ulicami Grzegórzecką, a Kopernika. To obecnie najbardziej narażony na korki rejon miasta.
- Kierowcy permanentnie blokują skrzyżowania i permanentnie wjeżdżają na czerwonych światłach. Ponieważ my poruszamy się pojazdem uprzywilejowanym, staramy się jakoś z tym sobie radzić. Możemy wjeżdżać na przykład na chodniki i na pasy zieleni. Chociaż kiedy pada deszcz, to na taką zieleń można wjechać, ale już nie wyjechać. Dlatego trzeba wykazywać się wyobraźną, żeby umożliwić sobie możliwie najszybszy dojazd na wezwanie - mówi ratownik i kierowca karetki z ponad dziesięcioletnim stażem - Dawid Gręda.
Są jednak sytuacje, w których nawet bogata wyobraźnia nie pomoże. Może do niej dojść na przykład na moście, ale nie tylko.
- Korki w mieście, a szczególnie w centrum zawsze są problemem. Również ze względu na to, że ulice są bardzo wąskie. Nawet jeżeli kierowcy bardzo starają się nam pomóc, to na wąskich ulicach po prostu nie ma miejsca. Kierowcy starają się zrobić nam jakiś korytarz, ale nie mają możliwości, by zjechać na bok - mówi rzeczniczka Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego - Joanna Sieradzka.
Wobec tak licznych problemów drogowych urzędnicy obiecali zrobić co tylko się da, by ułatwić kierowcom przejazd. Prezydent Jacek Majchrowski zażądał od nich zdecydowanych działań. Zarząd Infrastruktury i Transportu raz jeszcze przyjrzał się planom inwestycyjnym i odkrył, że "zaistniała kombinacja czynników, których nikt nie mógł przewidzieć".
- Od powrotu studentów, przez złą pogodę, po prace PKP i niektóre roboty, które realizuje ZIKiT - to wszystko spowodowało, że sieć drogowa, która jest przeciążona nie wytrzymała i zakorkowała się. Możemy zmienić niektóre rzeczy, ale nie na wszystko mamy wpływ. Zmieniamy to, co możemy. Od weekendu ruch na Stella-Sawickiego powinien odbywać się płynnie. Oprócz tego zobowiązaliśmy wszystkich naszych wykonawców, by przejrzeli roboty i jeżeli tylko jest możliwość usuwania jakichś zagród drogowych, powiększania pasów ruchu czy nie prowadzenia prac w momencie gdy są one najbardziej uciążliwe, to mają tego nie robić - zapewnia Michał Pyclik z Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu.
Pogotowie rozumie, że nie zawsze da się ustąpić miejsca. Apeluje jednak żeby patrzeć w lusterka, nie słuchać zbyt głośno radia i nie panikować gdy zobaczy się karetkę. Czasem wystarczy tylko kilkadziesiąt centymetrów by pomóc uratować komuś życie.
Posłuchaj materiału Kuby Paducha: