Grupy antycovidowe rosną w siłę i zrzeszają ludzi albo niewierzących w koronawirusa, albo tych, którzy wierzą w wirusa, ale nie zgadzają się z traktowaniem go jako "pandemii" i wprowadzaniem licznych obostrzeń w kraju z tego powodu. Niezależnie od ich zdania, faktem jest, że rząd wprowadził obostrzenia, których każdy musi przestrzegać. W przeciwnym razie musi liczyć się z konsekwencjami, o czym przekonała się pani Anna z Krakowa. Na grupie na Facebooku "Nie wierzę w koronawirusa", która liczy tysiące użytkowników, podzieliła się swoją historią. "Zaczęło się. Pracodawca wymusza na mnie noszenie maseczki zasłaniając się punktem w regulaminie o wykonywaniu poleceń przełożonego. Co mam robić?", napisała, prosząc o porady. Oczywiście, jak to bywa na tego typu grupach, otrzymała falę wsparcia.
Komentarze były różne. Od porad w stylu "zmień pracodawcę", po "nie ma prawa cię zmuszać, ani szantażować". W końcu, po kilku minutach, pani Anna poinformowała, że została zwolniona! Jak potem dodała, szef zwolnił ją "za prawdę, która boli". Ludzie od razu polecili jej interwencję w Inspekcji Pracy. Czy pani Anna posłucha ich rad? Na razie na to nie odpowiedziała.
Tymczasem warto przypomnieć, że rząd wprowadził obowiązek zasłaniania ust i nosa w przestrzeni publicznej, także na świeżym powietrzu i w pracy, jeśli tego wymaga branża. Wprowadzono też nowe zasady obowiązujące w strefach żółtych i czerwonych, o czym podczas wczorajszej (15 października) konferencji prasowej mówił między innymi premier RP Mateusz Morawiecki. Politycy zapowiadali, że tym razem "nie będzie litości", a osoby lekceważące przepisy będą surowo karane.