Koronawirus, który od kilkunastu dni szaleje w Chinach sieje grozę także w Polsce. Mieszkańcy na własną rękę próbują chronić swoje zdrowie i masowo ruszyli do aptek, by zabezpieczyć się w zapas maseczek ochronnych. Postanowiliśmy sprawdzić, jak wygląda sytuacja w aptekach w stolicy Małopolski.
Okazuje się, że kupienie maseczki ochronnej w krakowskich aptekach graniczy z cudem. Odwiedziliśmy m.in. kilka aptek na Starym Mieście, Zwierzyńcu i Prądniku.
- Maseczek nie ma, ludzie poszaleli - powiedziała reporterce Super Expressu farmaceutka z apteki na Prądniku Czerwonym.
Przed doniesieniami o koronawirusie z Chin sprzedawane były okazjonalnie, potem rozeszły się błyskawicznie.
- Brakuje zwykłych maseczek, chirurgicznych, tych na gumce i na sznureczku - mówi w rozmowie z SE konsultantka jednej z ogólnopolskich sieci aptek.
Jednak czy zwykłe maseczki na pewno pomagają? Lekarze twierdzą, że niekoniecznie.
- Maska powinna mieć odpowiedni filtr i zabezpieczać przed wniknięciem wirusa na śluzówkę - mówi w rozmowie z Radiem Eska dr Paweł Grzesiowski, ekspert w dziedzinie immunologii, profilaktyki i terapii zakażeń. I radzi szczególnie dbać o higienę rąk, gdyż koronawirus przenosi się zarówno drogą oddechową, jak też drogą kontaktową, czyli poprzez dotyk.
Główny Inspektorat Sanitarny radzi przede wszystkim, by pamiętać o częstym myciu rąk wodą z mydłem oraz dezynfekowaniu ich środkiem na bazie alkoholu.
Polecany artykuł: