Chełmek. Kot zdechł na ptasią grypę? Lidl skontrolowany przez sanepid
Na przełomie czerwca i lipca na właścicieli kotów w naszym kraju padł blady strach. Wszystko przez to, że niektóre zwierzaki zaczęły mieć podejrzane dolegliwości zdrowotne, które w efekcie kończyły się ich śmiercią. Koty cierpiały między innymi na gorączkę czy drgawki, a na Facebooku powstała nawet specjalna grupa poświęcona badaniu przyczyn niepokojącej choroby u futrzaków. Cień podejrzeń padł na mięso drobiowe, w którym odkryto obecność wirusa A(H5N1), nazywanego potocznie wirusem ptasiej grypy. Główny Inspektorat Weterynarii informował pod koniec czerwca, że obecność wspomnianego wirusa potwierdzono w próbkach mięsa pochodzącego między innymi z Warszawy, Gdańska, Gdyni czy Bydgoszczy. O przesyłanie próbek mięsa zaapelował też do właścicieli zdechłych kotów prof. Krzysztof Pyrć, wirusolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Zespół naukowców, w skład którego oprócz prof. Pyrcia wchodzą jeszcze: dr Łukasz Rąbalski z Uniwersytetu Gdańskiego oraz dr hab. Maciej Grzybek z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, prowadzi bowiem badania nad wirusem grypy H5N1, który może zakażać koty w Polsce. W próbce mięsa drobiowego, która została przesłana prof. Pyrciowi przez właścicielkę zmarłego kota z Chełmka, potwierdzono obecność wirusa. W dyskoncie odbyła się kontrola sanepidu, lecz służby sanitarne nie znalazły podejrzanego produktu.
- Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Oświęcimiu przeprowadził kontrolę w Sklepie Lidl w Chełmku przy ul. Krakowskiej 20a, podczas której ustalono źródło pochodzenia mięsa drobiowego zakupionego przez klientkę (właścicielkę zmarłego kota). Nie stwierdzono w obrocie żadnych produktów ustalonego producenta. Informacje przekazano do Powiatowego Inspektora Weterynaryjnego w Oświęcimiu, sprawującemu nadzór nad zakładami produkcji żywności pochodzenia zwierzęcego - wyjaśnia Karolina Lewicka-Pyrz z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Oświęcimiu.
Pytania w tej sprawie skierowaliśmy również do inspekcji weterynaryjnej. Małopolski Wojewódzki Lekarz Weterynarii Agnieszka Szewczyk-Kuta potwierdziła, że Powiatowy Inspektor Weterynaryjny w Oświęcimiu otrzymał od sanepidu wyniki kontroli w dyskoncie. W dalszym ciągu nie jest natomiast pewne, że to właśnie wirus ptasiej grypy był przyczyną śmierci kota w Chełmku. Co więcej, inspekcja weterynaryjna nie otrzymała jeszcze żadnego wyniku dodatniego badania w kierunku grypy ptaków zwierzęcia domowego pochodzącego z Małopolski. Trzeba przy tym zaznaczyć, że służby weterynaryjne kierują się w tej kwestii wynikami badań z Państwowego Instytutu Weterynaryjnego - Państwowego Instytutu Badawczego w Puławach, jest to bowiem laboratorium referencyjne Inspekcji Weterynaryjnej. Również prof. Pyrć nie przesądzał, że mięso jest przyczyną zakażenia. Do transmisji wirusa może bowiem dochodzić też w inny sposób (zarażenie się od ptaków czy ptasich odchodów). Nie wiadomo również, w którym momencie wirus ptasiej grypy pojawił się w mięsie, które jadł zdechły kot. Do zanieczyszczenia wirusem mogło dojść później.
Warto przy tym pamiętać, że podawane zwierzętom domowym mięso powinno być poddane obróbce termicznej.
- Państwowa Inspekcja Sanitarna sprawdza produkty pochodzenia zwierzęcego po wprowadzeniu ich do obrotu. Jeśli chodzi o badania mięsa na tym etapie - nie podlegają one badaniom pod kątem obecności wirusów i jest to standard w krajach UE. Wynika to z faktu, że mięso (przede wszystkim drobiowe) nie powinno być spożywane bez odpowiedniej obróbki termicznej, które skutecznie zabija występujące w nim drobnoustroje - tłumaczy Karolina Lewicka-Pyrz.
Czy ludzie mogą zarazić się "ptasią grypą" od zwierząt domowych?
Wiele osób ma również obawy, że same mogą się zarazić wirusem ptasiej grypy od swojego pupila. Z zapewnień służb sanitarnych wynika jednak, że takie ryzyko jest znikome. Jak dotąd nie odnotowano przypadku przeniesienia wirusa A(H5N1) z kota na człowieka.
- Zgodnie z obecną wiedzą wirus A(H5N1) znaleziony w próbkach nie wykazuje cech zoonotycznych, czyli szansa na przeniesienie ich ze zwierzęcia na człowieka jest znikoma. Nigdy w historii nie odnotowano zresztą przypadku przeniesienia tego wirusa z kota na człowieka. Organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej prowadziły już wcześniej działania prewencyjne w zakresie zapobiegania wystąpieniu tej choroby u ludzi m.in. poprzez objęcie nadzorem epidemiologicznym właścicieli/opiekunów kotów, u których potwierdzono zakażenie wirusem ptasiej grypy. Nie zarejestrowano w tym procesie żadnych niepokojących objawów u ludzi - dodaje Karolina Lewicka-Pyrz.
Polecany artykuł: