Możliwość pracy jest dla byłych pacjentów w pewnym sensie kontynuacją terapii. Osoby pracujące w Tymiankowie czerpią z niej satysfakcję, ale też uczą się mobilizacji do pełnienia obowiązków. Nie można się spóźnić, trzeba brać leki i nauczyć się rozpoznawać nadchodzący kryzys – to niektóre z wyzwań, które stanęły przed pracownikami bistro. – Jeżeli osoba, która była naszym pacjentem, pełni te role społeczne, to mówimy o sukcesie w leczeniu – tłumaczy rzecznik Szpitala Babińskiego, Maciej Bóbr.
Sukces nie oznacza jednak, że kryzys nie powróci. Wielu pracodawców boi się zatrudniać osoby, które leczyły się psychiatrycznie. – Osoby z chorobą psychiczną nie mają zbyt dużego powodzenia, jeśli chodzi o rynek pracy. Jakie będzie podejście działów personalnych do tego? Ktoś może mi nie dać tej szansy, bo powie, że będę miał kryzys, nie będę wykonywał swoich zadań w należyty sposób. Ja uważam, że tak nie jest – mówi naszemu reporterowi jeden z pacjentów Szpitala Babińskiego. – Choroby serca są traktowane jako normalność, a na naszą chorobę pracodawcy patrzą trochę z przestrachem – dodaje inny pacjent.
>>> Duże utrudnienia na obwodnicy Krakowa. Wszystko przez szczyt COP24 [AUDIO]
>>> Dosłownie krok od tragedii! Kilkanaście osób na tafli Morskiego Oka [WIDEO]
Pracownicy bistro mają poczucie, że w Tymiankowie ani pracodawca, ani współpracownik, ani klient – nie spojrzy na nich krzywym okiem. Między innymi dlatego, że gośćmi restauracji są przede wszystkim pacjenci, lekarze czy terapeuci, choć zaglądają tu też inne osoby spacerujące po krakowskim Kobierzynie. – Praca jest bardzo ważna, bo daje nam rytm dnia i daje nam sens i cel w życiu – mówi jedna z osób pracujących w kuchni i dodaje, że rytm dnia w depresji bardzo trudno jest utrzymać. – Jak wszystko mi się udaje, to ta praca daje mi satysfakcję. Czasami jest ciężko, ale jakoś sobie daję radę – opowiada jeden z pracowników.
>>> Ile wynosi średnia pensja w Krakowie i województwie? Nie uwierzycie!
– Myśmy prowadzili rekrutację na początku roku. Szukaliśmy kogoś, kto był hospitalizowany w naszym szpitalu. Szukaliśmy osób takich, które chciały nauczyć się czegoś nowego – mówi Maria Ćwięka ze Spółdzielni Socjalnej Kobierzyn. Obecnie w Tymiankowie pracuje pięć osób.