W czwartek o godzinie 9:30 ruszył proces ws. głośnej zbrodni, do której doszło na początku tego roku w Krakowie. Oskarżony Paweł K. przyznał się do zabójstwa Anny K i próby uśmiercenia Macieja B.
- Oskarżony przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów i odmówił składania wyjaśnień. Kolejny termin rozprawy został wyznaczony na 28 listopada - mówi nam Daria Pichórz z biura prasowego Sądu Okręgowego w Krakowie.
Gdy odmówiła seksu, spalił ją w altance
Do tragedii doszło przy ul. Makuszyńskiego w Krakowie 9 marca, po libacji alkoholowej, w której uczestniczyli m.in. pokrzywdzeni i sprawca. W altance przebywały wtedy trzy osoby: 39-letnia Anna K. jej o rok starszy partner Maciej B. i znajomy Leszek B. Po pewnym czasie dołączył do nich 50-letni Paweł K., który w przeszłości utrzymywał intymne relacje w kobietą. Gdy Leszek B. opuścił altankę, napastnik pobił Macieja B. Uderzał go pięściami w głowę. Mężczyzna stracił przytomność.
Następnie Paweł K. zaproponował Annie K. seks, a gdy odmówiła pobił ją, rozebrał, związał jej nogi ubraniami, a ręce przywiązał go gwoździa wbitego w ścianę. Miejsce, w którym znajdowali się pokrzywdzeni, podpalił. Chciał mieć pewność, że nikt nie przeżyje.
Czytaj też: Black Friday 2018: Kiedy wypada tym razem? Gdzie polować na zniżki w Krakowie?
- Podejrzany po dokonaniu tego czynu przebywał w altance przez dłuższy czas, aby uniemożliwić pokrzywdzonym ucieczkę z miejsca pożaru. Kobieta zginęła na miejscu. Jednak Maciej B. odzyskał przytomność, zdołał opuścić altanę i powiadomić służby. Mężczyzna na skutek zdarzenia odniósł obrażenia ciała w postaci: podbiegnięć krwawych obu oczodołów, termicznych obrażeń drugiego i trzeciego stopnia głowy, twarzy, oraz kończyn prawych - informuje Janusz Hnatko, rzecznik prokuratury okręgowej w Krakowie.
W międzyczasie na numer alarmowy 112 zadzwonił z telefonu komórkowego mężczyzna podający się za Pawła K. Oświadczył, że tego dnia w godzinach wieczornych podpalił altanę na ul. Makuszyńskiego, w wyniku czego miały spłonąć dwie osoby - kobieta i mężczyzna.
Czytaj też: Oskórowanie studentki z Krakowa. W łazience Roberta J. znaleziono ślady biologiczne
- Oskarżony był już karany sądownie. Za popełnione czyny grozi mu kara pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat 12, kara 25 lat pozbawienia wolności albo kara dożywotniego pozbawienia wolności - informuje Janusz Hnatko.