Trzy miesiące więzienia w zawieszeniu na dwa lata, grzywna 2.500 zł i przeprosiny. Taki wyrok zapadł wobec Tomasza B., oskarżonego o nawoływanie w mediach społecznościowych do brutalnego zabójstwa europosłanki Róży Thun. Oskarżony twierdził, że nie ma pojęcia kim jest Róża Thun, a komentarz zamieścił z jego profilu ktoś inny. Sędzia Małgorzata Tyndel nie dała temu wiary.
>>> Kraków w Google. Jakich informacji szukamy najczęściej? Wyniki są zaskakujące!
– Twierdzenia oskarżonego jawią się bowiem jako całkowicie sprzeczne z zasadami logiki i wiedzy płynącymi z doświadczenia życiowego. Nie sposób za przekonywujące przyjąć, by oskarżony nagminnie udostępniał swój aparat telefoniczny nieokreślonej grupie osób, a już zwłaszcza, by któraś z tych osób korzystając z facebookowego konta oskarżonego umieszczała komentarze na portalach społecznościowych – mówiła sędzia podczas odczytywania wyroku.
Prokuratura nie wnioskowała o pozbawienie wolności, wyższa kara to wyraźny sygnał, że internet nie jest miejscem, gdzie można mówić, czy pisać, co się komu podoba.
– Każda kara musi wskazywać, że skuteczność ścigania i karania, i konsekwencje jakie się z tym wiążą, jest bardzo wysoka. Inne osoby niewątpliwie powinny mieć na uwadze to, jaki wyrok zapadł w tej sprawie – mówi prokurator Bartłomiej Legutko.
Róża Thun podczas składania zeznań stwierdziła, że przyzwolenie na taki język w debatach politycznych je niszczy. Sąd się z tym zgodził. Wyrok nie jest prawomocny. Nie wiadomo, czy Tomasz B. będzie się od niego odwoływał.
>>> Piękny gest w Krakowie: Hejnalista odegrał hymn Polski!
>>> Kraków: Na Wiśle powstanie nowa kładka, trwają przygotowania do inwestycji
Posłuchaj naszego materiału!