Incydent miał miejsce kilka minut po godzinie 18 w krakowskim oddziale ArcelorMittal Poland. Nad kombinatem unosiły się kłęby dymu, które mogły błędnie zasugerować, że w hucie doszło do pożaru. Jak ustalił Super Express, nie doszło jednak do wybuchu ognia.
- O godzinie 18:14 w koksowni doszło do spadku napięcia zasilającego u zewnętrznego dostawcy energii, co spowodowało spadek ciśnienia gazu koksowniczego z baterii - tłumaczy Marzena Rogozik z krakowskiego oddziału ArcelorMittal.
Jak zapewnia, spółka podjęła niezwłoczne działania w celu przywrócenia normalnej pracy na sieci rezerwowej. W tym czasie wystąpiła jednak chwilowa emisja do powietrza - dodała Rogozik.