Polecany artykuł:
Zdaniem wielu obrońców zwierząt, konie w Krakowie są wykorzystywane. - Badania, które są prowadzone na koniach dorożkarskich i na tych, które pracują przy Morskim Oku udowadniają co roku, że tak nie jest. Oczywiście że te konie pracują po to, żeby zarabiać pieniądze, ale zarabiają nie tylko na osobę, która jest ich właścicielem, ale też na siebie - mówi Marek Tischner, weterynarz z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.
Według Tischnera koń nie był przemęczony, a wręcz przeciwnie. - Jeżeli koniowi zrobimy dłuższą przerwę, pozwolimy mu długo odpoczywać, to niestety później gromadzi się dość spora ilość materiału energetycznego takiego jak glukoza. W momencie kiedy koń idzie do pracy, może to doprowadzić do schorzenia, które polega na przemianach biochemicznych glukozy, które doprowadzają do zakwasów. Tylko że u człowieka mięśnie są wielokrotnie mniejsze, a w związku z tym zakwasy są bolesne, ale nie są aż tak niebezpieczne jak u dużego zwierzęcia, jakim jest koń - tłumaczy weterynarz.
Właściciele konia w specjalnym oświadczeniu piszą: "W dniu 3 lutego 2016 roku, około godziny 13.00, opiekun konia Lantra zauważył niepokojące objawy, co do zachowania konia. Zgodnie z procedurami (...) zawiadomiliśmy o zaistniałej sytuacji Straż Miejską Miasta Krakowa oraz lekarza weterynarii (...). W trakcie przejazdu do miejsca, gdzie koń miał oczekiwać na wizytę specjalisty, doszło do jego potknięcia się. (...) W miejscu docelowym koń został szczegółowo przebadany, zaordynowano leki, a jego stan został oceniony jako stabilny."
Posłuchaj materiału Marcela Wandasa, reportera Radia ESKA: