Dziewczynka kilka dni po tej historii nadal boi się iść do szkoły. - Strasznie się boję, ale mama mi powiedziała, że będzie mnie odbierać, a brat mnie będzie zaprowadzać. Nie wiem jak to będzie, ale nadal czuję strach - mówi nam dziesięciolatka.
Do zdarzenia doszło w piątek, 22 marca pomiędzy 14 a 14:30, czyli w biały dzień na rondzie Hipokratesa w Bieńczycach. Dziewczynka wracała wtedy ze szkoły. Dwie napastniczki zaciągnęły bezbronną Wiktorię za piekarnię i tam pobiły. - Jedna mnie zaczęła trzymać za ramię od plecaka, a druga mnie zaczęła bić - relacjonuje dziesięciolatka, która w pobliskim szpitalu spędziła trzy dni.
Policja wciąż szuka świadków zdarzenia z piątkowego popołudnia. - Ustalamy świadków tego zdarzenia, sprawdzamy czy miejsce zdarzenia jest objęte monitoringiem, jak również rejon tego miejsca. To wszystko ma na celu sprawdzenie, w jaki sposób doszło do popełnienia tego przestępstwa i jaki miało przebieg - informuje starszy aspirant Barbara Szczerba z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. - Apelujemy do wszystkich osób, które były świadkami o to, aby skontaktowały się z Komisariatem VII Policji w Krakowie, który prowadzi postępowanie w tej sprawie.
Czytaj też >>> Policyjny pościg na Ruczaju. Za kierownicą 12-latek pod wpływem marihuany!
Rodzice Wiktorii uważają, że ich córka rozpoznała jedną ze sprawczyń, która miała ją pobić. Policja jednak jej nie zatrzymała. Jak mówią funkcjonariusze - nie zostały potwierdzone wszystkie wersje wydarzeń. Sama 10-latka ma dopiero zostać przesłuchana przez prokuraturę.
Dla rodziców dziewczynki najbardziej przerażające jest to, że ich córka po pobiciu przez kilometr szła na piechotę do mieszkania cioci. Zapłakanym dzieckiem nie zainteresował się żaden z przechodniów. 10 latka nie znała żadnej z nastolatek, które ją zaatakowały. Nie ma pojęcia dlaczego rzuciły się właśnie na nią.