"Nikogo nie namawiałem do przestępstwa ani sam takowego nie popełniłem". Ruszył proces Marcina Dubienieckiego i 8 innych osób. Prokuratura oskarżyła byłego męża Marty Kaczyńskiej, że on i jego wspólnicy wyłudzili z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych 14,5 miliona złotych. Plan był prosty.
Czytaj też: Kraków: Bioenergoterapeuta uzdrawiał seksem matkę i córkę. Mężczyzna usłyszał zarzuty
- Polegało to tak naprawdę na pozyskiwaniu niewidomych lub też w znacznym stopniu niedowidzących. Było to absolutnie warunkiem do podpisywania z nimi umów o pracę. To gwarantowało możliwość uzyskania dofinansowania [z PFRON - przyp. red.] w maksymalnej wysokości, oraz dodatków w kwocie 600 złotych - mówi Prokurator Elżbieta Potoczek-Bara.
Polecany artykuł:
Pieniądze z PFRON jednak nie wracały do niepełnosprawnych, tylko zasilały konta fikcyjnych spółek na Seszelach i Cyprze. Marcin Dubieniecki proces nazywa farsą, bo prokuratura myli się już na etapie kwoty, którą rzekomo wyłudził.
- Ja z lektury akt sprawy dowiedziałem się że de facto ponad 12 milionów złotych trafiło na konta ZUS i Urzędu Skarbowego, w związku z tym już fakt zarzucania komukolwiek kwoty 14,5 miliona jest absurdalny - mówi główny oskarżony.
Przed sądem teraz dużo pracy. Musi przesłuchać rekordową liczbę ponad 400 świadków. Jeśli zarzuty Dubienieckiego się potwierdzą, może trafić do więzienia nawet na 10 lat.
Czytaj też:Samoloty linii Wizz Air będą latały z krakowskich Balic. Sprawdź nowe połączenia!
Posłuchaj naszego materiału: