– One są o 14.00 w południe pod bramą i to jest stado 20 dzików, od małych do dużych. Mam poszarpaną siatkę, zrujnowany ogród, cała działka jest zniszczona, dziki zdemolowały wszystko, co było możliwe, no płakać się chce. Dla mnie jest tylko jedno rozwiązanie, czyli intensywny odstrzał, bo nie widzę innej skutecznej opcji – mówi jednym głosem lokalna społeczność.
Podczas spotkania z mieszkańcami Tyńca myśliwi z okręgu krakowskiego przyznali, że jedyną opcją tymczasową jest odstrzał redukcyjny. Oznacza on zabicie około dwóch dzików dziennie. – Na więcej nie pozwala nam prawo. Rozwiązaniem byłoby, i myślę, że jest to możliwe do wprowadzenia, na przykład wprowadzenie przepisu, że redukcja dzika może odbyć się za zgodą mieszkańca na terenie jego działki. Taki przepis wychodziłby naprzeciw zapotrzebowaniu społecznemu, ale trzeba go wprowadzić na szczeblu centralnym – mówi Łukasz Strzelewicz z krakowskiego oddziału Polskiego Związku Łowiectwa.
Innym proponowanym rozwiązaniem problemu jest otoczenie terenów leśnych w Tyńcu ogrodzeniem pod napięciem. Na tę opcję naciskają ekolodzy, którzy sprzeciwiają się redukcji populacji dzików. Radny dzielnicowy Marek Sobieraj zapowiedział złożenie interpelacji do prezydenta w tej sprawie.
Polecany artykuł: