Kiedy mężczyzna wskoczył do Wisły, na pomoc ruszył ratownik Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. - Podawał mu koło. Mężczyzna to koło odpychał, wyślizgiwał się, absolutnie nie chciał, żeby mu udzielić pomocy. Był nagi, najprawdopodobniej pod wpływem substancji psychoaktywnych. W jednej ręce miał dowód osobisty, a w drugiej różaniec. Wykrzykiwał, żebyśmy się modlili - opowiada Gabriela Rybska z WOPR-u.
Przy brzegu Wisły mężczyzna pogryzł strażników miejskich i ratownika. Dodatkowo wierzgał, pluł i cały czas próbował uciec. W końcu mężczyzna został obezwładniony i doprowadzony do samochodu straży miejskiej. Tam nadal nie dawał za wygraną i wciąż był agresywny. Nie chciał przesiąść się do karetki.
Ostatecznie mężczyzna, jak i pogryzieni funkcjonariusze straży miejskiej oraz ratownik WOPR-u, trafili do szpitala. Sprawa została przekazana policji.
- Nasi ratownicy bardzo często spotykają się z agresją. Nawet jeśli nie jest to agresja fizyczna, to jest to bardzo często agresja psychiczna. Nasza praca nie jest doceniana. Brakuje etosu pracy ratowników wodnych. Nasz zawód nie jest poważany, nasze polecenia są lekceważone. A tak naprawdę w Krakowie jesteśmy jedynym podmiotem uprawnionym do ratownictwa wodnego na terenie całej gminy miejskiej Kraków - podsumowuje Gabriela Rybska.
Czytaj też: Chciał wyjść z karetki, więc... zaatakował ratownika i wybił szybę głową! [WIDEO, ZDJĘCIA, AUDIO]
Posłuchaj materiału Marcina Kozielskiego, reportera Radia ESKA: