Gdy strażnicy zbliżali się do opisanego auta już z daleka usłyszeli wyraźne miauczenie wydobywające się spod maski samochodu. Nie było na co czekać, więc szybko ustalili oni właściciela pojazdu, który po kilku minutach pojawił się na miejscu i otworzył auto.
- Okazało się, że w komorze silnika znajduje się malutki kotek. Był bardzo wystraszony, ale najwyraźniej nie miał ochoty na ścisłą współpracę z funkcjonariuszami. Ilekroć ci chcieli go wydostać ze środka, kociak cofał się w niedostępne dla nich miejsca. Na szczęście po kilku próbach pozwolił się wyciągnąć i wykorzystując swój koci spryt czmychnął w sobie tylko znanym kierunku - relacjonują strażnicy.
Oby następnym razem „koci automaniak” znalazł sobie bardziej bezpieczną miejscówkę!