Kraków. Pani Urszuli grozi egzekucja komornicza. Wpłaci 60 tys. zł albo straci mieszkanie
Historię pani Urszuli, mieszkanki krakowskiej Nowej Huty opisała Gazeta Wyborcza. Problemy kobiety zaczęły się w 2017 roku, gdy straciła pracę. Wcześniej pracowała między innymi w biurze projektów geologiczno-górniczych PGNiG. Po stracie źródła dochodów pani Urszula postanowiła zamienić zajmowane przez siebie mieszkanie w TBS na lokal, którego utrzymanie będzie mniej kosztować. Uznała bowiem, że czynsz w wysokości 1,5 tys. zł miesięcznie za mieszkanie w TBS przekracza jej możliwości finansowe. Za posiadane w TBS-owskiej nieruchomości udziały otrzymała 120 tys. złotych i przeniosła się do Nowej Huty. Jej oszczędności wystarczyły co prawda na zakup nowego lokum, jednak na konieczny remont zabrakło już pieniędzy. Wówczas pani Urszula postanowiła zaciągnąć pożyczkę. Bank zaoferował jej jedynie 15 tysięcy złotych, co nie wystarczyłoby na sfinansowanie prac remontowych, dlatego krakowianka udała się do kasy oszczędnościowo-kredytowej SKOK. Tam uzyskała pożyczkę w wysokości 65 tysięcy złotych. W rozmowie z "GW" pani Urszula utrzymuje, że pożyczkę spłacała rzetelnie do czasu kolejnego ciosu, który ją dotknął. Była nim ponowna utrata pracy, tym razem spowodowana pandemią koronawirusa i zamknięciem galerii handlowych. Wówczas zatrudniający panią Urszulę sklep odzieżowy postanowił ją zwolnić.
PRZECZYTAJ: Wydalony z Polski Ukrainiec zatrzymany w Nowym Targu. Był "osobą niepożądaną"
Z powodu braku pieniędzy krakowianka w styczniu i marcu 2021 roku nie zapłaciła rat zaciągniętej pożyczki, z kolei później wpłacała je w niepełnej wysokości. Pani Urszula dodaje jednak, że gdy tylko znajdowała pracę, pozwalającą jej na uzyskanie dodatkowych dochodów, starała się nadgonić wcześniejsze zaległości w spłacie pożyczki. Mimo tego 9 sierpnia zeszłego roku kobieta miała zostać poinformowana przez SKOK o skierowanym przeciwko niej pozwie. Już miesiąc później dotarł do niej nakaz zapłaty kwoty 60 tysięcy złotych. Kolejne pismo dotyczyło już wszczęcia egzekucji komorniczej. Pani Urszula nie ma skąd wziąć wymaganych 60 tysięcy złotych, a bez tego grozi jej licytacja mieszkania. Krakowianka złożyła do sądu skargę na czynności komornika, próbuje się również porozumieć z kasą, która udzieliła jej pożyczki oraz poinformowała o sprawie Rzecznika Finansowego. Z relacji kobiety wynika, że kasa SKOK nie była zainteresowana negocjacjami z dłużniczką. Władze instytucji finansowej odmówiły również Gazecie Wyborczej komentarza dotyczącego wszczęcia egzekucji komorniczej wobec pani Urszuli.
ZOBACZ: Piąta fala i omikron utrudniają pracę służby zdrowia. Od 1 lutego dodatkowe karetki w Małopolsce