Kraków pozwany za pijanych turystów. Mieszkańcy Starego Miasta mają dość dzikich awantur
O tym problemie głośno jest od lat i mieszkańcy centrum Krakowa wreszcie powiedzieli dość! Do sądu trafił pozew skierowany przeciwko magistratowi. Autorem pisma jest prawnik i mieszkaniec ul. Szewskiej Ryszard Rydiger, a podpisało się pod nim ponad 30 innych osób. Mieszkańcy Starego Miasta zarzucają samorządowi, że ten nie chroni ich przed uciążliwościami związanymi z masową turystyką. Chodzi o dzikie imprezy urządzane przez turystów, których bardziej niż zabytki Krakowa interesuje tani alkohol i możliwość wyżycia się na urlopie.
W okresie wiosenno-letnim życie w ścisłym centrum Krakowa staje się koszmarem. Mieszkańcy muszą znosić całonocne imprezy, których nieodłącznym elementem jest głośna muzyka oraz alkohol. Często dochodzi do awantur i rękoczynów. Imprezujących turystów nic nie obchodzi, że krakowianie mieszkający w centrum miasta mają prawo do odpoczynku i chcą spokojnie przespać noc, tak by rano móc wstać do pracy. Tymczasem po całonocnych libacjach czeka na nich widok śmieci czy fekaliów pozostawionych przez turystów, a nierzadko muszą wręcz oglądać pijanych imprezowiczów, którzy zalegają na ulicach i w bramach kamienic. Poniżej dalsza część artykułu.
Kraków. Juwenalia w PRL-u. Tak bawili się studenci podczas otrzęsin beanów
Jakie konsekwencje grożą Krakowowi?
Autor pozwu Ryszard Rydiger uważa, że lokalne władze są bezradne wobec turystów zakłócających spokój. - Wygląda to mniej więcej tak, że możemy się spotkać ze strażą miejską, która przyjeżdża i mówi, że nic nie może zrobić. Widzimy się czasem z patrolem policji. Jest jeden na całą dzielnicę - powiedział "Wydarzeniom" Polsatu Ryszard Rydiger.
Krakowski magistrat jeszcze nie otrzymał pozwu. Urząd odniesie się do zarzutów dopiero po przeanalizowaniu pisma. Podstawą do wypłaty ewentualnych odszkodowań może być przekroczenie normy hałasu, dlatego mieszkańcy Starego Miasta liczą, że zostanie powołany biegły, który oceni, czy doszło do złamania przepisów. Każde naruszenie normy może skutkować koniecznością wypłaty przez miasto zadośćuczynienia w wysokości 500 zł.
Tymczasem centrum Krakowa coraz bardziej pustoszeje. Kto tylko może, szuka mieszkania w innych dzielnicach miasta, z dala od hord pijanych i rozwrzeszczanych turystów.