Poszkodowani kierowcy to głównie taksówkarze. Twierdzą, że widoczność tej nocy była wyjątkowo słaba. Padał deszcz, a betonowy separator nie był w żaden sposób oznakowany. - Był postawiony w poprzek jezdni, a przez to że stała woda na asfalcie, lampy odbijały nam światło, stworzyło się lustro. Jedyne znaki pionowe nakazywały zjazd na lewy pas wyłączony z ruchu - mówi jeden z kierowców.
- Ja zapoczątkowałem to u siebie. Później zauważyłem, że inne samochody wjeżdżają w ten separator. Następnie został wezwany pracownik ZIKiT-u. Przyjechał, stwierdził że oznakowanie jest dobre. I na jego oczach kolejne trzy samochody uderzyły w ten krawężnik - relacjonuje inny kierowca.
Na miejscu interweniowała także policja. Funkcjonariusze w tej chwili nie są w stanie ocenić, kto zawinił. Podkreślają jednak, że w tym miejscu oprócz separatora było oznakowanie poziome. - Mamy tutaj powierzchnię wyłączoną z ruchu, linię P-21. Kierującemu nie wolno wjechać na taką powierzchnię - mówi Tomasz Żurek z krakowskiej drogówki. Poziome pasy zdaniem poszkodowanych również były niewidoczne z powodu deszczu.
Kierowcy tej nocy nagrali krótki film:
- W trakcie całego zdarzenia od policji dowiedzieliśmy się że nad skrzyżowaniem ul. Limanowskiego znajduje się kamera monitoringu miejskiego, co z pewnością pomoże wyjaśnić istotę problemu - zaznaczają poszkodowani.
Po tych wydarzeniach ZIKiT poprawił oznakowanie przy separatorze. Poszkodowani kierowcy nadesłali takie zdjęcie:
Ubezpieczyciel sprawdzi teraz czy poszkodowanym należy się odszkodowanie.
Sprawie przyglądał się Kuba Paduch, reporter Radia ESKA: