Historię trzech strażników miejskich z Krakowa przypomniał portal lovekrakow.pl. Kilka lat temu interweniowali oni przy ulicy Kobierzyńskiej wobec nietrzeźwego Sebastiana P., który miał zakłócać porządek oraz śmiecić. Mężczyzna nie zgodził się na okazanie dowodu osobistego i domagał się wezwania policji. Wtedy strażnicy dokonali ujęcia. W trakcie tej czynności Sebastian P. przewrócił się na ziemię, doznając otarcia twarzy i kolana. Nie chciał jednak, by wezwać do niego karetkę pogotowia ratunkowego. Zatrzymanego przejęli policjanci, którzy zawieźli go do izby wytrzeźwień. Tam został przebadany przez lekarzy. Medycy nie dopatrzyli się u Sebastiana P. żadnych dolegliwości. Tymczasem po powrocie do domu mężczyzna źle się poczuł. Wieczorem zgłosił się do szpitala, gdzie zdiagnozowano u niego złamanie nosa. Sebastian P. oskarżył o pobicie strażników miejskich.
PRZECZYTAJ: Śpiąca 9-latka znaleziona w Krakowie. Była głodna i zziębnięta
Sąd pierwszej instancji uznał winę funkcjonariuszy i skazał ich na kary pozbawienia wolności w zawieszeniu oraz grzywny. W kwietniu tego roku sąd drugiej instancji prawomocnie ich jednak uniewinnił. Według sądu nie ma dowodów na to, że złamanie nosa u Sebastiana P. było spowodowane działaniem strażników miejskich tym bardziej, że z zatrzymanym mieli do czynienia również policjanci i lekarze z izby wytrzeźwień, a żadna z tych osób nie zauważyła obrażeń u mężczyzny. Ten z kolei do szpitala zgłosił się dopiero wieczorem, nazajutrz po interwencji. Na czas wyjaśnienia sprawy strażnicy byli zawieszeni w pełnieniu obowiązków służbowych. W związku z uniewinnieniem muszą oni teraz otrzymać wyrównanie wynagrodzenia. Chodzi o kwotę 300 tysięcy złotych netto, czyli ponad 500 tysięcy złotych brutto. Krakowska straż miejska w swoim budżecie nie miała zaplanowanych takich wydatków, dlatego zwróciła się do prezydenta o przyznanie dodatkowych środków.