Pożar w budynkach miejskiego archiwum w Krakowie miał miejsce blisko miesiąc temu. Spalone budynki grożą zawaleniem, a wejście do ich wnętrza jest zabronione. Wewnątrz wciąż znajdują się ważne dokumenty dotyczące funkcjonowania miasta, ale urzędnicy nadal nie wiedzą, kiedy i jak będzie można je wydobyć.
Zobacz: Manhattan w Krakowie?! Niebawem to możliwe! Trwają prace nad dzielnicą wieżowców
W archiwum znajdowało się 20 tysięcy metrów bieżących dokumentów. Z elektronicznego wykazu teczek wiadomo, że w zasobie archiwum urzędu miasta Krakowa przechowywana była dokumentacja archiwalna wszystkich komórek organizacyjnych urzędu (łącznie 40) i zlikwidowanych miejskich jednostek organizacyjnych (łącznie 72 jednostki).
Jak dowiedział się Onet, większość dokumentów została wytworzona po 1990 r. Najnowsze z nich zostały stworzone w 2018 r.
Okazuje się, że żaden z dokumentów, który znajdował się w archiwum, nie został zdigitalizowany. Wynika tak z pisma przesłanego do redakcji Onetu przez Monikę Chylaszek, rzecznik prasową prezydenta Jacka Majchrowskiego.
"Urząd nie ma obowiązku dygitalizowania dokumentów archiwalnych i jej nie wykonał" - możemy przeczytać w piśmie przesłanym przez rzeczniczkę prezydenta.
Podkreślono również, że mogą być problemy z odtworzeniem części dokumentów, szczególnie tych starszych, ponieważ nie posiadały one kopii. Łatwiejsze - według rzecznik prasowej - ma być odtworzenie najmłodszych dokumentów.
Zobacz: PRZERAŻAJĄCE słowa wojewody: "Trzecia fala epidemii jest już w Małopolsce"!
Kontrowersję może stanowić fakt, że w niedawnym wywiadzie dla urzędowej telewizji prezydent Jacek Majchrowski przekonywał, iż część dokumentów znajdujących się w archiwum została zdigitalizowana.