Tymek na razie jest bezpieczny w mamy brzuchu. Jednak, gdy tylko się urodzi będzie musiał zostać natychmiast zoperowany. Chłopczyk ma krytyczną i ultra rzadką wadę serduszka HLHS. O tym jak ciężko jest chory, jego rodzice dowiedzieli się podczas badania prenatalnego. Wada serduszka, jaką ma ich synek, zdarza się u 0.05 % noworodków.
– Wada serca naszego synka polega na krytycznym zwężeniu zastawki aortalnej, braku kurczliwości lewej komory i jej liczną fibroelastozą oraz niedomykalność zastawki mitralnej – mówi nam Joanna Węgrzyn, mama Tymusia. To szczególnie trudny czas dla młodych rodziców. Wiedzą, że wraz z narodzinami synka rozpocznie się walka o jego życie.
– Pierwsza operacja powinna się odbyć tuż po narodzeniu. Potem nasz synek będzie musiał mieć jeszcze dwie operacje. To scenariusz optymistyczny – dodaje pani Joanna.
Pierwszą operacje, próbę ratowania serduszka, Tymuś ma już za sobą. Przeszedł ją w brzuchu mamy. Zespół kardiochirurgów próbował poprawić parametry pracy lewej komory serduszka. Jednak zabiegł nie przyniósł oczekiwanych rezultatów. Na kolejne niepowodzenia rodzice Tymusia nie mogą pozwolić. Z pomocą przyszedł profesor Edward Malec, znany polski kardiochirurg, który operuje w Niemczech. Uratował już setki maluszków z ciężkimi wadami. Teraz daje szansę Tymkowi.
Niestety operacja za granicą kosztuje prawie pół miliona złotych. Część kwoty rodzice już zebrali. Potrzebują jeszcze ponad 300 tysięcy, które muszą zebrać w 30 dni. Pomóżmy młodym rodzicom uratować synka.
TUTAJ można pomóc w zbiórce pieniędzy na operacje: https://www.siepomaga.pl/tymek-wegrzyn