Uczestnicy mieli za zadanie zbudować maszynę, która przy pomocy jak największej ilości zjawisk fizycznych przetransportuje kulkę z jednej strony do drugiej.
- Przyjechali uczestnicy z całej Polski, zrobili drużyny i złożyliśmy je w jeden wielki łańcuch. Bo to jest idea eksperymentu łańcuchowego. To jest fizyka, która działa. Więc jeżeli zrobią tutaj urządzenia to każde będzie można połączyć i uruchomić jeden wielki eksperyment łańcuchowy - mówi Tomasz Kołodziej, jeden z organizatorów - Nie jest sztuką umieć fizykę. Trzeba ją jakoś pokazać. Trzeba umieć to wykorzystać. To nie jest sztuka siąść w ławce i rozpisywać wzory. Fajnie by było pokazać jak to działa - dodał Kołodziej.
Każda z instalacji została oceniona przez członków komisji. Brano pod uwagę wykorzystanie zjawisk fizycznych i ich ilość, niezawodność zastosowanej techniki a także aspekty wizualne. Nic dziwnego, że uczestników dosłownie poniosła wyobraźnia. Na ich instalacjach pojawiały się smoki, dinozaury, czarownice, ryby a nawet minionki. Był też Kraków, a konkretnie Kraxperimentum. Na planszy uczennic z Krakowa pojawiły się Kopiec Kościuszki, Kościół Mariacki, Barbakan i Planty. Uwagę zwracał też projekt krakowskiej grupy o nazwie "Magiczna kulotocznia".
- Jest wiedźma, która wsypuje sól, tamta czaruje kocioł, ta sprawia, że nagle kulka nie spada. Mamy magnetyzm, elektromagnetyzm, mamy tarcze Newtona, przewodnictwo jonów - mówił jeden z uczestników a zarazem tata autora instalacji. - Dzieci się angażują w to co robimy. Dużo się nauczyły i wyrobiły sobie umiejętności masterkowania.
- Energia potencjalna, energia kinetyczna, energia cieplna - wyliczał zjawiska fizyczne w swojej instalacji Bartek z Zbydniowa. Projekt jego grupy złożony był w całości z klocków LEGO. Jego stworzenie trwało ponad 3 miesiące. Jak podkreślali organizatorzy, w Eksperymencie Łańcuchowym nie ma przegranych.
Posłuchaj relacji Ewy Sas: