Jak dowiedzieli się nasi reporterzy, rada dzielnicy Nowa Huta w czwartek (23 sierpnia) poinformowała mundurowych z VIII komisariatu Policji, że przy ulicy Tomickiego spotykają się właściciele niebezpiecznych psów. Sprawą zajmą się teraz śledczy, ale walki trwają już od miesięcy. - Były tam zakłady, to funkcjonuje na zasadzie wygrywania pieniędzy za te walki - mówi nam mieszkanka Nowej Huty, która chciałaby pozostać anonimowa. - Zwykli mieszkańcy boją się tam iść ze swoimi psami, bo boją się spotkać z taką sytuacją. Wiem o zdarzeniu, gdzie jeden pies został zagryziony na tym wybiegu. To było jakieś dwa miesiące temu - dodaje mieszkanka.
Czytaj też: Szaflary. Śmierć 18-latki w trakcie egzaminu na prawo jazdy. Egzaminator usłyszy zarzuty
W takich okolicznościach nowohucianie kilkukrotnie zgłosili sprawę straży miejskiej. Bezskutecznie, bo nie dzwonili na numer alarmowy w momencie walk, a już po fakcie. - Nie bagatelizujemy takich sytuacji. Sprawiamy, że patrole, które pełnią służbę w tym rejonie, są uczulone, mają zwracać uwagę na to, że w konkretnym miejscu może dochodzić do takich sytuacji - tłumaczy Marek Anioł, rzecznik prasowy krakowskiej Straży Miejskiej. Anioł zachęca do dzwonienia pod numer 986 w momencie incydentu, bo dopiero wtedy strażnicy mogą zareagować.
Jak mówi przewodniczący nowohuckiej rady dzielnicy Stanisław Moryc, sprawą powinna przede wszystkim zająć się Policja, a nie Straż Miejska. - To odbywa się codziennie w okresie wieczornym, czy też nocnym i mam nadzieję, że Policja w odpowiedni sposób tutaj zadziała - mówi Moryc.
Czytaj też: Kraków. Złodzieje brutalnie pobili sprzedawczynię, a za skradzione pieniądze pojechali nad morze
Policjanci sprawdzą teraz, co dokładnie dzieje się na wybiegu przy ul. Tomickiego. Według mundurowych samo organizowanie walk psów to wykroczenie, za które grozi co najwyżej areszt. Ale konsekwencje dla właścicieli napuszczanych na siebie zwierząt mogą być dużo surowsze. - Jeśli organ prowadzący uzna, że doszło do znęcania nad zwierzęciem, to może to być przestępstwo. W przypadku, gdy dochodzi do uśmiercenia psa w ten sposób, to jest to zabijanie psa ze szczególnym okrucieństwem - wyjaśnia nam mł. insp. Sebastian Gleń z małopolskiej policji. Za ten najcięższy czyn grozi nawet 5 lat więzienia. Oprócz tego, właścicielom grozi odebranie oraz zakaz posiadania psów, o czym może zadecydować sąd. Gleń podkreśla, że w pobliżu wybiegu zwiększy się liczba patroli. Mundurowi sprawdzą też, czy w pobliżu nie ma monitoringu.
Sprawę będą też monitorować inspektorzy Krakowskiego Towarzystwa Opieki Nad Zwierzętami. W razie potrzeby my również będziemy wracać do sprawy.
Posłuchaj materiału Bartka Plewni, reportera Radia ESKA:
Zobacz TO WIDEO: