Zdaniem urzędników takie rozwiązanie tymczasowo zmniejszy ryzyko wykolejeń. - Podstawowy pomysł polega na sukcesywnym remontowaniu torowisk - mówi reporterowi Radia ESKA Michał Pyclik z ZIKiT-u. - Oprócz tego chcemy zwiększyć pieniądze na remonty samych węzłów. Natomiast do czasu kiedy to zostanie wykonane, a nie dzieje się to przecież w ciągu kilku dni, jedynym rozwiązaniem jest prewencyjne ograniczenie prędkości na łukach. W tym momencie obowiązuje ograniczenie prędkości na samych skrzyżowaniach torowisk, natomiast teraz wprowadzamy je nieco dalej - tłumaczy. Siły działające na szyny mają być teraz mniejsze - tym samym ma się zmniejszyć się ryzyko ich uszkodzenia.
- Bardzo dobra decyzja, dbanie o pasażerów. Prosty przykład: jeśli teraz ucieknie mi 24 spod Teatru Bagatela, to ja mogę przejść spokojnie przez Rynek, po drodze wpaść po bułki, a następnie złapać ten sam tramwaj pod Pocztą Główną. Dzięki temu zdążę wyprzedzić tramwaj spacerkiem... Żarty żartami, ale ZIKiT wprowadza dalsze ograniczenia. To jest prowizorka, którą próbuje się coraz bardziej łatać i zszywać. Ona się i tak rozlatuje i będzie rozlatywać jeszcze bardziej. Idąc tym tokiem, niedługo dojdziemy do wniosku, że najłatwiej jest zaradzić wykolejeniom nie wypuszczając tramwajów na miasto - komentuje Jacek Mosakowski z Platformy Komunikacyjnej Krakowa, grupy miłośników komunikacji miejskiej.
Dr inż. Marek Bauer z Politechniki Krakowskiej uważa, że problem niszczejących torowisk ciągle jest bagatelizowany. - To nie jest kwestia ostatniego roku czy pięciu lat, tylko proces pewnej degradacji stanu torowisk, który następuje już od dłuższego czasu. Oczywiście są remonty, są modernizacje, ale tempo przyrastania odcinków na których warunki się pogarszają jest jeszcze szybsze - mówi.
Zobacz też:
>>> Odkażanie i odsysanie brudu. Tak wygląda czyszczenie siedzeń w tramwajach i autobusach! [WIDEO]
>>> Pracownicy MPK ratowali... sowę! Motorniczy zauważył ją na dachu tramwaju
Więcej szczegółów w materiale Kuby Paducha, reportera Radia ESKA: