W okolicy krakowskiego Rynku pracuje kilkudziesięciu promotorów. Zapraszają do klubów, kawiarni, restauracji. Zwykle młodzi i przebojowi, potrafią zagadać do turystów w kilku językach.
- Wychodzę na miasto, rozmawiam z ludźmi, zarywam laski. Co jakiś czas zaproszę kogoś do klubu i z tego mam hajs. Pieniądze wychodzą bardzo dobre. Zima to jest jedyny okres kiedy jest ciężko: pomijając zimę, ta praca to jest tak naprawdę czysta przyjemność - mówi Maciek, który zaprasza do klubu muzycznego już od trzech lat.
Zapraszanie do klubów to dla promotorów forma szybkiego zarobku. Tymczasem miasto nie chce ich na Rynku. Jak zapowiada Filip Szatanik z krakowskiego magistratu, być może od przyszłego roku promotorzy znikną ze Starego Miasta. - Szukamy rozwiązań prawnych, które by uniemożliwiały prowadzenie takiej działalności w centrum Krakowa - mówi Szatanik.
Więcej szczegółów w materiale Moniki Nogackiej, reporterki Radia ESKA:
A Wam przeszkadzają promotorzy na Rynku? Czekamy na Wasze opinie!