Rodzina mogła zostać pobita lub zaatakowana nożem, a sprawca podpalił dom, by zatuszować zbrodnie. Zanim to zrobił skrępował domowników.
– Ujawniliśmy dwa zwęglone ciała, najprawdopodobniej w wyniku pożaru. Prowadzimy czynności, które mają wyjaśnić okoliczności powstania pożaru oraz czy ewentualnie doszło tam do innych przestępstw – poinformowała wadowicka policja.
Zmarli to Małgorzata G ( † 50 l.) oraz jej szwagier Henryk G. ( † 55 l.). Pożar przeżył jedynie Konrad G. ( 33 l.) syn Małgorzaty. W ostatniej chwili wyskoczył z płomieni i dlatego uszedł z życiem. Był poparzony i…jak nieoficjalnie się mówi, miał rany kłute. Miał powiedzieć ratownikom, że zaatakował go współbiesiadnik.
Nieoficjalnie wiadomo, że w domu, zanim wybuchł pożar, przebywali także inni mężczyźni. To dwóch mężczyzn po trzydziestce. Mieli oni pokłócić się z domownikami a potem zaatakować ich nożem. czy tak było faktycznie ustalają śledczy.
Okoliczni mieszkańcy potwierdzają te dramatyczne wydarzenia. Opowiadają także o policyjnej obławie, jaka trwała do późnych godzin nocnych w sobotę.
Co wiemy o rodzinie w której doszło do tragedii?
– Mieli budować piękne domy, mieli dolary – opowiada nam sąsiadka rodziny – Nałóg zgubił męża Małgorzaty G. – Andrzeja – dostał udaru i zmarł dwa lata temu. Jego brat Wiesław powiesił się kilka lat temu, a teraz najmłodszy z nich Henryk zmarł w pożarze. Jakieś fatum nad tą rodziną wisi – dodaje kobieta, chcąca zachować anonimowość.
Nieoficjalnie ustaliliśmy, że sprawcami podpalenia mogą być mieszkańcy Wadowic, którzy często odwiedzali Małgorzatę, Henryka i razem z nimi biesiadowali, tak jak w sobotę.