Krwawa jatka w Stryszowie: pobił Konrada, spalił jego matkę i wujka? KULISY ZBRODNI SZOKUJĄ

2020-12-06 19:46

W Stryszowie, na posesji rodziny G. wciąż pracują technicy kryminalni, strażacy i prokurator. Dom jest otoczony taśmą. W sobotę, ok godziny 14.00, doszło tu do strasznej tragedii. Mieszkańcy zauważyli wydobywające się z domu jednorodzinnego płomienie. W środku znajdowała się Małgorzata G. ( 50 l.), jej szwagier Henryk G. ( 50 ) oraz 33–letni syn Małgorzaty, Konrad. Przybyli na miejsce strażacy przystąpili do akcji. Chcieli za wszelką cenę uratować znajdujących się w środku ludzi i ugasić płomienie. Szybko jednak okazało się, że nie był to typowy pożar. Zanim pojawiły się płomienie mogło dojść do bójki, być może sprawcy nawet użyli noża.

Rodzina mogła zostać pobita lub zaatakowana nożem, a sprawca podpalił dom, by zatuszować zbrodnie. Zanim to zrobił skrępował domowników.

– Ujawniliśmy dwa zwęglone ciała, najprawdopodobniej w wyniku pożaru. Prowadzimy czynności, które mają wyjaśnić okoliczności powstania pożaru oraz czy ewentualnie doszło tam do innych przestępstw – poinformowała wadowicka policja.

Zmarli to Małgorzata G ( † 50 l.) oraz jej szwagier Henryk G. ( † 55 l.). Pożar przeżył jedynie Konrad G. ( 33 l.) syn Małgorzaty. W ostatniej chwili wyskoczył z płomieni i dlatego uszedł z życiem. Był poparzony i…jak nieoficjalnie się mówi, miał rany kłute. Miał powiedzieć ratownikom, że zaatakował go współbiesiadnik.

Nieoficjalnie wiadomo, że w domu, zanim wybuchł pożar, przebywali także inni mężczyźni. To dwóch mężczyzn po trzydziestce. Mieli oni pokłócić się z domownikami a potem zaatakować ich nożem. czy tak było faktycznie ustalają śledczy.  

Okoliczni mieszkańcy potwierdzają te dramatyczne wydarzenia. Opowiadają także o policyjnej obławie, jaka trwała do późnych godzin nocnych w sobotę. 

Co wiemy o rodzinie w której doszło do tragedii?

–  Mieli budować piękne domy, mieli dolary – opowiada nam sąsiadka rodziny – Nałóg zgubił męża Małgorzaty G. – Andrzeja – dostał udaru i zmarł dwa lata temu. Jego brat Wiesław powiesił się kilka lat temu, a teraz najmłodszy z nich Henryk zmarł w pożarze. Jakieś fatum nad tą rodziną wisi – dodaje kobieta, chcąca zachować anonimowość. 

Nieoficjalnie ustaliliśmy, że sprawcami podpalenia mogą być mieszkańcy Wadowic, którzy często odwiedzali Małgorzatę, Henryka i razem z nimi biesiadowali, tak jak w sobotę. 

Pożar w Stryszowie. Skatował i spalił rodzinę!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki