Szok na Podhalu. Ksiądz nie przyszedł na mszę, wierni wezwali policję
Spory zawód spotkał wiernych, którzy w czwartek (12 stycznia) przyszli na poranną mszę świętą do kościoła w Rokicinach Podhalańskich (powiat nowotarski). Jak podaje Onet, liturgia nie mogła się rozpocząć, ponieważ... do świątyni nie dotarł ksiądz. Zaniepokojeni parafianie udali się więc na plebanię, jednak tam nikt im nie otworzył, a żaden z dwóch księży pracujących w Rokicinach nie odbierał telefonu. Na miejsce wezwano więc policję i straż pożarną. Ze względu na podejrzenie, że mogło dojść do tragedii, mundurowi siłą weszli na plebanię. W budynku nie było jednak ani proboszcza, ani wikarego. Na szczęście próby nawiązania kontaktu z duchownymi przyniosły wreszcie skutek. Telefon odebrał proboszcz i wyjaśnił, jak doszło do tajemniczego zniknięcia kapłanów.
Tajemnicza absencja została wyjaśniona. Kuriozalne nieporozumienie dwóch duchownych
Ze względu na zaplanowany urlop wikarego, czwartkowe msze miał odprawiać proboszcz parafii w Rokicinach Podhalańskich. On z kolei został powiadomiony o chorobie jednego ze swoich bliskich, dlatego pojechał do domu rodzinnego. Jak relacjonuje Onet, proboszcz miał tłumaczyć policji, że przekazał wikaremu prośbę o przejęcie obowiązków. Wikariusz natomiast twierdzi, że takiej informacji nie otrzymał, stąd nie zjawił się rano w kościele. O konieczności pilnego wyjazdu proboszcza nie wiedzieli również parafianie, dlatego gdy zastali pustą świątynię, poprosili o pomoc służby mundurowe.